"Lepiej o tym zapomnieć". W "Wyborczej" dyskusja nad wycofaniem się Tuska z kolejnej obietnicy
Mieszkanie prawem nie towarem – to hasło, jakie ogłosił w lutym w Pabianicach szef PO. Donald Tusk mówił o konkretnych rozwiązaniach: kredycie 0 proc. oraz dopłacie do najmu w wysokości 600 złotych.
– Będziemy proponowali politykę, która rzeczywiście spowoduje, że mieszkanie będzie prawem, a nie towarem. Niektórzy mówią, że to jest lewicowe hasło – nie to nie ma nic wspólnego z żadną ideologią. To przyzwoitość – ludzie mają prawo do mieszkania – podkreślił Donald Tusk.
– Wprowadzimy "Kredyt Zero Procent" dla ludzi, którzy nie ukończyli 45 roku życia i chcieliby kupić swoje pierwsze mieszkanie! to za mieszkanie nie będzie się płaciło ponad 4 tysiące miesięcznie tylko mniej więcej 1700 zł i będzie to spłata kapitału – zapowiedział były premier.
"Lepiej zapomnieć"
Po wyborach parlamentarnych, które odbyły się 15 października, Koalicja Obywatelska wspólnie z Trzecią Drogą i Lewicą szykuje się do przejęcia władzy w Polsce. W przestrzeni publicznej pojawiają się zatem pytania o realizację wyborczych obietnic PO. "Gazeta Wyborcza" doradza jednak Tuskowi, aby o kredycie 0 proc. "lepiej zapomniał".
– Lepiej, aby przyszły rząd zapomniał o kredycie 0 proc. Widzimy już, jak groźne dla rynku mieszkaniowego okazały się skutki Bezpiecznego Kredytu 2 proc. Wprawdzie pomógł on części młodych ludzi w zrealizowaniu marzenia o własnym M, ale równocześnie zmobilizował tych, którzy z niego nie skorzystają, ale mają pieniądze. I kupują na potęgę w obawie przed malejącą ofertą i jeszcze większym wzrostem cen – powiedział w rozmowie z "GW" Marek Wielgo, ekspert portalu rynekpierwotny.pl.
PO wycofa się ze swoich obietnic
Polityk Koalicji Obywatelskiej, Izabela Leszczyna, wywołała dużo kontrowersji swoim niedawnym wpisem o ogromnej dziurze budżetowej, przez którą zagrożone mają być obietnice wyborcze opozycji.
O dziurze w budżecie państwa pisze też Ryszard Petru, były szef Nowoczesnej, który w ostatnich wyborach startował z list Trzeciej Drogi. "PiS zostawia finanse publiczne w tak złym stanie, że może zabraknąć pieniędzy w budżecie na koniec roku. Niezbędna będzie nowelizacja budżetu" – napisał ekonomista.