Kratiuk: Nienawiść do katolików rośnie i łamie obowiązujące w Polsce zwyczaje
DoRzeczy.pl: Zmarła Wanda Półtawska, przyjaciółka św. Jana Pawła II, wielka orędowniczka życia, do samego końca walcząca o życie dzieci nienarodzonych. Jednak feministka Magdalena Środa podsumowała ją, że była „złym duchem JPII”. Jak pan ocenia wpis Środy?
Krystian Kratiuk: W środowisku konserwatywnym nikt nie oczekiwał od pani Środy słów pochwalnych w stosunku do śp. Wandy Półtawskiej. Natomiast jej stanowisko pokazuje, jak bardzo zdziczała nam opinia publiczna. Nienawiść do katolików rośnie i łamie obowiązujące w Polsce zwyczaje. Do tej pory, nikomu nie przychodziło do głowy, żeby w dniu śmierci danej osoby, komentować ją negatywnie, a zwłaszcza dostojną i wykształconą stulatkę. Jeżeli ktoś miał złe zdanie o dokonaniach pani Wandy, to jej przeciwnicy mieli sto lat, żeby się o tym wypowiadać. Wypowiedź Magdaleny Środy pokazuje, że idee, które niosła pani Wanda niestrudzenie przez całe swoje życie, do ostatnich jego lat – bardzo przeszkadza. Nie mam tutaj innych słów, jak określenie, że ci ludzie zdziczeli z nienawiści.
Tymczasem już pojawiają się zapowiedzi dzisiejszej opozycji, że po przejęciu władzy w Polsce musi się coś zmienić. Piotr Zgorzelski z PSL wskazuje, że trzeba uznać orzeczenie TK za nieważne i „skończyć z piekłem kobiet”. Jak pan ocenia taki plan?
Sprawa aborcji może poróżnić tworzącą się koalicję. Lewica nie ma nic innego do zaoferowania. Politycy tej formacji nieśli hasło aborcji na wyborczych sztandarach, jednak będą musieli przemyśleć swoją koncepcję. Lewica ma o połowę posłów mniej niż w poprzedniej kadencji, a jej lider Włodzimierz Czarzasty omal nie dostał się do Sejmu. Warto przemyśleć, czy ludzie w Polsce nadal chcą wojny światopoglądowej? Wojny o aborcję? Sprawa ta została załatwiona przez Trybunał Konstytucyjny i nie da się tego obejść żadną uchwałą Sejmu, która miałaby uznać za nieważne wszystkie orzeczenia TK.
Mam nadzieję, że nie dojdzie również w Polsce do zmian proponowanych wcześniej przez ministra Niedzielskiego, który chciał poszerzyć zakres dający możliwość przeprowadzenia aborcji o zdrowie psychiczne kobiet. To jest droga hiszpańska, gdzie poprzez zmianę przepisów morduje się rocznie kilkaset tysięcy dzieci. Niedzielski w ten sposób chciał pokazać środowiskom medycznym, że coś się zmieni. Okazało się, że ani cnoty nie uchował, ani rubelka nie zarobił.
Podobno politycy Lewicy w rozmowach koalicyjnych usłyszeli, że mają nie mówić o kwestii aborcji.
Warto pamiętać, że Donald Tusk jest politykiem, który lubi spokój. Nie lubi tematów światopoglądowych, choć dużo ich używał w kampanii wyborczej. Jednak, gdy rządzi, wyznaje zasadę polityki ciepłej wody w kranie. Dlatego możliwym jest, że Lewica otrzymała embargo na temat aborcji.
A może jest to również kwestia edukacji? Zbyt mało się mówi o negatywnych konsekwencjach aborcji. Tutaj najwięcej głosu mają środowiska lewicowe, promujące aborcję.
Jestem przekonany, że pokolenia które wychowały dzisiejszą młodzież będą przez historię ocenione tak, jak pokolenia, które gloryfikowały niewolnictwo. W XXI wieku, kiedy mamy ultrasonograf i badania USG, kiedy doskonale wiemy, kiedy zaczyna się życie, nie można dłużej mówić, że jest to zlepek komórek, tylko człowiek posiadający serce, ręce i nogi. Kiedyś ludzie namawiający do zabijania dzieci nienarodzonych będą się tego wstydzili. Dlatego edukacja jest szczególnie ważna w tym przypadku. Jeżeli dziś młodzi ludzie, wiedząc o tym, że mają do czynienia z człowiekiem, mimo wszystko twierdzą, że można go zabić, to oznacza, że mamy ogromne braki w edukacji i musimy to zmienić.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.