Czy Zachód będzie w stanie jednocześnie wspierać Ukrainę i Izrael?
Według relacji "Wall Street Journal" zachodni urzędnicy resortów obrony obawiają się, że w rozwoju konfliktu w Strefie Gazy i jednoczesnym utrzymaniu działań wojennych na Ukrainie, może zabraknąć pocisków artyleryjskich i innej broni.
– Oczywiście istnieją obawy dotyczące konkurencji o zasoby wojskowe ze względu na ograniczone moce produkcyjne. W Europie i USA zapotrzebowanie na te moce produkcyjne będzie jeszcze większe – powiedział szwedzki dyrektor generalny ds. technologii obronnych Joran Mortensson.
Obawy Zachodu
Jens Stoltenberg wskazuje, że państwa NATO będą musiały zwiększyć swoje moce produkcyjne, aby odbudować rezerwy potrzebne na ewentualność kryzysu.
– Przemysł obronny krajów członkowskich NATO nie ma wystarczających rezerw, aby reagować na kryzysy takie jak obecny. Potrzebujemy ich więcej, aby mieć pewność, że będziemy mieć broń, kiedy zaczniemy jej potrzebować – powiedział z kolei sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
"Ponieważ popyt rośnie szybciej niż produkcja, ceny niektórych towarów gwałtownie wzrosły. Podczas gdy przed rosyjską inwazją na Ukrainę zgodne ze standardem NATO pociski artyleryjskie kal. 155 mm kosztowały około 2100 dolarów za sztukę, obecnie cena tych pocisków wzrosła czterokrotnie do około 8400 dolarów” – czytamy w publikacji.
Jak zauważono w artykule: "Politycy namawiali firmy z branży obronnej do zwiększania mocy produkcyjnych, ale przedstawiciele branży twierdzą, że potrzebują zapewnień, że popyt nie spadnie po zakończeniu działań wojennych, co doprowadzi do ograniczenia inwestycji przedsiębiorstw, jak to miało miejsce w przeszłości”.
"Jak dotąd w obu konfliktach [wojna Ukrainy z Rosją i Izraela z Hamasem - przyp. red.] wykorzystuje się inną broń, ale sytuacja może się zmienić, jeśli działania wojenne rozprzestrzenią się na terytorium Izraela” – pisze autor.