Opozycja deklaruje, że w styczniu prąd dla gospodarstw domowych nie zdrożeje
Obecnie, dzięki przepisom zakładającym zamrożenie cen energii elektrycznej, do rachunków za prąd państwo dopłaca ponad połowę. Przepisy te wygasają jednak wraz z końcem roku. To oznacza, że od stycznia rachunki wzrosłyby o 60-70 proc.
Kwestia mrożenia cen energii w umowie koalicyjnej
"Politycy ugrupowań przejmujących władzę nie chcą do tego dopuścić i zapowiadają dalsze mrożenie cen" – informuje RMF FM. – Pracujemy nad rozwiązaniem, w ramach którego ceny energii dla gospodarstw domowych oraz dla samorządów przez co najmniej pierwszych 6 miesięcy przyszłego roku będą na poziomie zbliżonym do cen obecnych – przekazał Andrzej Domański z KO, doradca gospodarcza Donalda Tuska.
"Bez pomocy zostaną przedsiębiorcy, którzy kupują energię elektryczną po cenach rynkowych, a więc ich sytuacja będzie trudna. Ogólna koncepcja – dalszego mrożenia cen – ma znaleźć się w umowie koalicyjnej między Koalicją Obywatelską, Trzecią Drogą oraz Nową Lewicą, jednak szczegóły rozwiązań są wciąż uzgadniane i obliczane" – wskazuje rozgłośnia.
"Naklejanie plasterka"
Jednocześnie opozycja już teraz sugeruje, że blokowanie cen energii nie jest możliwe w nieskończoność. Podobnego zdania jest Wojciech Jakóbik, naczelny portalu biznesalert.pl. – Mrożenie cen energii w ogóle nie jest rozwiązaniem problemu, tylko jest leczeniem rany tętnicy poprzez naklejenie plasterka. Kryzys energetyczny może zamienić się w kryzys gospodarczy, jeżeli wielkie wydatki na subsydiowanie cen będą dalej rosnąć – a w samym 2023 roku mogły sięgnąć 100 mld złotych – mówi.
– Pomoc musi być kierowana do najbardziej potrzebujących, przede wszystkim ubogich energetycznie – mówi Wojciech Jakóbik. Należy wprowadzać cenzusy i różne ograniczenia. A kwestią odpowiedzialności polityków jest otwarte mówienie o tym, że nie możemy w nieskończoność decydować o cenie tych dóbr, jak kiedyś, w czasach słusznie minionych. Komuna to nie jest rozwiązanie – podsumowuje ekspert.