Ambasador Izraela krytykuje Polskę. "Środki są przekazywane organizacjom terrorystycznym"
Ambasador zapewnia, że w Izraelu nie ma żadnej partii, która "nienawidziłaby" Izraela. – Nie możemy dopuścić do rozpowszechniania fałszywych informacji, niestety także w Polsce, niestety także przez niektóre kręgi rządowe – stwierdził.
Jak dodał, jego kraj nie może akceptować, że ludzie ignorują stanowisko demokratycznego państwa i "wolą wierzyć w opowieści dżihadystów–morderców". – To nie jest problem Izraela. To problem tych, którzy wierzą tym mordercom – stwierdził w wywiadzie udzielonym Onetowi.
Ambasador Izraela oskarża Polskę
Następnie Liwne ocenił, że po zakończeniu konfliktu konieczne będzie uporządkowanie sytuacji w Strefie Gazy. Przede wszystkim doprowadzenie do tego, by palestyńskim dzieciom przestano wmawiać, że "Żydzi to zwierzęta, które należy mordować".
Ambasador przy tym jednoznacznie oskarżył Polskę, stwierdzając, że nasz kraj ponosi częściowo odpowiedzialność za ten stan rzeczy. – To jest dzisiaj wmawiane, także poprzez środki przekazywane z Unii Europejskiej, w tym z Polski dla tych organizacji terrorystycznych – mówił w rozmowie z Onetem.
Liwne nie sprecyzował jednak, jakie organizacje finansuje Polska, ani kto w naszym kraju uczestniczy w tym procederze.
Inwazja Izraela na Strefę Gazy
27 października rozpoczęła się inwazja lądowa Izraela w północnej części Strefy Gazy. Celem ma być likwidacja tamtejszego Hamasu i trwała neutralizacja zagrożenia z tego kierunku. Operację poprzedziły masowe bombardowania i wezwanie Palestyńczyków do ewakuacji w kierunku południowym.
Siły izraelskie okrążyły północną część Strefy, w tym miasto Gaza. Izraelczycy przesuwają się z terenów słabo zurbanizowanych do gęsto zaludnionych i powoli zaczynają się walki uliczne z bojownikami Hamasu.
Ministerstwo zdrowia Palestyny przekazało w poniedziałek, że od początku wojny śmierć poniosło ponad 10 tys. osób, w tym co najmniej 4 tys. 800 dzieci. Znaczna część Strefy Gazy została zniszczona. Ponad 1,4 miliona ludzi opuściło swoje domy, ale część Palestyńczyków została w oblężonym rejonie.
Jednocześnie duża część wojsk izraelskich została zaangażowana na granicy z Libanem, gdzie dochodzi do coraz intensywniejszych wzajemnych ostrzałów z Hezbollachem.
Hamas zaatakował i wziął zakładników
Przypomnijmy, że konflikt izraelsko-palestyński eskalował po ataku Hamasu na Izrael. Hamas to partia polityczna, a zarazem radykalna organizacja islamska, która określa swój główny cel jako wyzwolenie Palestyny spod izraelskiej okupacji.
Zbrojnym ramieniem Hamasu są brygady al-Qassam. To właśnie te bojówki 7 października przeprowadziły atak rakietowy, a następnie wtargnęły w wielu miejscach na terytorium Izraela, uderzając na ponad 20 miejscowości. Wykorzystano w tym celu m.in. paralotnie i podziemne tunele. Niepowodzeniem zakończyła się próba ataku drogą wodną.
Ofiarami stali się izraelscy cywile i funkcjonariusze. Terroryści zabili co najmniej 1300 osób, ranili kilka tysięcy i wzięli ponad 200 zakładników. Osoby te mogą być przetrzymywane w silnie rozbudowanej sieci tuneli podziemnych w Gazie. Ale jak wskazał ekspert ds. stosunków międzynarodowych Wojciech Szewko, mogły też zostać wywiezione do kontrolowanego przez Hezbollach Libanu lub przemycone do Egiptu. Niewielka część zakładników została do tej pory zwolniona.