"Lista Banasia leży już w Sejmie". Kulisy spotkania prezesa NIK z Hołownią

Dodano:
Marian Banaś Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Według doniesień prasowych, Marian Banaś miał przynieść na spotkanie z Szymonem Hołownią listę "swoich ludzi" i wniosek o odwołanie wiceprezes Izby.

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia spotkał się z prezesem NIK Marianem Banasiem pod koniec listopada. Według Centrum Informacyjnego Sejmu (CIS), tematem rozmowy było "przywrócenie właściwych standardów we właściwych relacjach oraz kolegialności w zarządzaniu NIK".

"Rzeczpospolita" ustaliła, że Banaś przyszedł do Hołowni z konkretami: listą kandydatów, których chce obsadzić w NIK, oraz z wnioskiem o odwołanie z funkcji wiceprezes Małgorzaty Motylow.

– Wniosek w sprawie wiceprezes o zaopiniowanie trafił do sejmowej komisji kontroli państwowej, będziemy go rozpatrywać w czwartek – potwierdził w rozmowie z "Rz" poseł PSL Marek Sawicki, szef komisji, dodając, że "żadne nazwiska do kolegium Izby nie zostały nam przesłane".

Hołownia niczego Banasiowi nie obiecał? "Przeliczył się"

Źródła, na które powołuje się gazeta, utrzymują, że Hołownia niczego Banasiowi nie obiecał, co miało go mocno rozczarować, bo liczył, że jego walka z PiS zostanie doceniona. – Przeliczył się. Kilka kontroli, które przydały się opozycji, nie miało znaczenia. Jemu w PO i u Hołowni się nie ufa – przekazał informator "Rz".

Dziennik przypomina, że konflikt Banasia z PiS doprowadził do destrukcji najważniejszego organu w Izbie – od września w Kolegium mającym liczyć 19 osób zasiada tylko szef NIK i dwaj skłóceni z nim zastępcy – Tadeusz Dziuba i Małgorzata Motylow.

W poprzedniej kadencji Sejmu Banaś złożył aż 40 wniosków z nazwiskami kandydatów do Kolegium. Ówczesna marszałek Elżbieta Witek powołała tylko siedmiu. "PiS blokował Banasia, bo nie chciał, by jego ludzie zdominowali organ, który głosuje nad kształtem raportów z kontroli. Do tego część kandydatów nie spełniała wysokich kryteriów" – zwraca uwagę "Rz".

Według rozmówców gazety, Banaś chciał mieć "swoje" Kolegium i rządzić nim nawet po upływie jego kadencji.

Źródło: Rzeczpospolita
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...