• Autor:Maciej Pieczyński

"Warszawa tworzy słowiański blok przeciw Niemcom i Rosji”

Dodano:
Władimir Putin i Angela Merkel Źródło: PAP / EPA / MIHAIL METZEL
Polska nie od dziś mąci spokój w Unii Europejskiej – taką opinię eksperta Klubu Wałdajskiego można przeczytać w artykule na portalu Gazeta.ru. Jego zdaniem to polski rząd jest winny pogorszeniu swoich relacji z Moskwą, Berlinem i Kijowem.

Hans-Joachim Spanger, niemiecki ekspert Klubu Wałdajskiego (klub dyskusyjny zajmujący się polityką Rosji) przeanalizował na łamach Gazety.ru polską politykę zagraniczną. Nie obyło się bez krzywdzących uproszczeń, a wymowa tekstu jest jednoznacznie krytyczna wobec poczynań Warszawy. „Polska już nie pierwszy rok mąci spokój w Unii Europejskiej. Jednak w grudniu rozdrażnienie UE sięgnęło zenitu i za autorytarne decyzje polityczne na Warszawę nałożono sankcje” – tak Spanger wprowadza czytelników do tematu. Myli przy tym braci Kaczyńskich, pisząc, że to Lech jest obecnie liderem PiS.

Ekspert Klubu Wałdajskiego otwarcie stwierdza, że PiS „obrał kurs na autorytarną zmianę systemu politycznego w Polsce”. Spanger ubolewa, że wdrożona procedura i tak nie odniesie spodziewanego efektu, gdyż Polska połączyła siły z „otwarcie nieliberalnymi Węgrami i innymi państwami, takimi jak Rumunia, Słowacja i Czechy. Grupa Wyszehradzka i niedawna inicjatywa Trójmorza formułują instytucjonalną podstawę tych państw”. Nieprzypadkowo, jak pisze Spanger, nazwa Trójmorza odsyła do idei Międzymorza. Tu ekspert ma rację. Dalej jednak mija się z historyczną prawdą. Pisze bowiem, że za pomocą Międzymorza Piłsudski „próbował zjednoczyć słowiański Zachód zarówno przeciw Niemcom, jak i Związkowi Sowieckiemu w okresie międzywojennym”. Chodziło o zjednoczenie narodów nie tylko słowiańskich (bo dochodziły do tego państwa bałtyckie), ale jedynie przeciw ZSRS (a właściwie przeciw Rosji Sowieckiej, bo tak to państwo nazywało się, gdy Piłsudski opracował swoją koncepcję).

Po pierwsze, Piłsudski zawsze przestrzegał, aby nie walczyć na dwa fronty. To jego następcy nie usłuchali tej przestrogi. Spanger twierdzi jednak, że dziś ta doktryna dwóch wrogów (wprowadzona w praktyce przez rządy sanacyjne po śmierci marszałka) „odżywa dziś ponownie jako historyczna zemsta”. Zemsta, oczywiście, na Berlinie i Moskwie. Jego zdaniem doktryna dwóch wrogów (dwóch plus jeden – Ukraina) zawsze była częścią myślenia PiS i polskiej prawicy. „Relacje z Rosją zostały sparaliżowane po 2015 roku (zostały złożone w ofierze obsesji Kaczyńskiego związanej z katastrofą lotniczą pod Smoleńskiem, w której zginął jego brat) relacje z Ukrainą znów są zatruwane przez zadawnione konflikty z przeszłości (przyszłość nie jest impulsem do rozwoju), a relacje z Niemcami rozwijają się w kierunku jeszcze bardziej destrukcyjnym” – pisze Spanger. Według jego opinii Warszawa zmusza Niemców do tłumaczenia się za zbrodnie wojenne, by potem, utożsamiając Berlin z Brukselą, argumentować, że wartości europejskie, o których nieprzestrzeganie jest cała awantura, wcale nie są tak godne przestrzegania, skoro broni ich ten „zły” Berlin.

Jako niemiecki ekspert związany z rosyjskim klubem dyskusyjnym, Spanger opowiada się za budową „Europy wielu prędkości”. Jego zdaniem to jedyne wyjście z sytuacji. Spanger twierdzi, że spór na linii Warszawa-Bruksela (oczywiście, w opinii niemieckiego eksperta, zawiniony przez prezentujący roszczeniową wobec UE postawę „autorytarny PiS”) pokazuje, iż „tak szybkie rozszerzenie Unii na wschód było przedwczesne i poniosło porażkę. Żeby do tego doszło, nie potrzeba było nawet rosyjskiej interwencji, o której tak wiele się mówi”.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...