Prof. Szeremietiew o sytuacji w TVP: Realizowany jest plan opisany przez niemieckich dziennikarzy
Damian Cygan: Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział w Sejmie, że "pułkownik Urzędu Ochrony Państwa Bartłomiej Sienkiewicz został oddelegowany przez premiera Donalda Tuska do przeprowadzenia operacji specjalnej w mediach publicznych". Czy w tym, co się wydarzyło, widzi pan rękę służb?
Romuald Szeremietiew: Nie wiem, czyja ręka tam działa, natomiast widzę to, co się dzieje. Działania podjęte przez aktualnie rządzącą ekipę są oczywistym łamaniem prawa. Popełniane jest przęstepstwo. W związku z tym powstaje pytanie, czy ludzie, którzy to robią, nie zdają sobie z tego sprawy? Moim zdaniem każdy średnio inteligentny człowiek, jeżeli przeczyta odpowiednie ustawy regulujące sposób, w jaki można zmieniać władze mediów publicznych, musi zdawać sobie sprawę, że to, co się dzieje, jest niezgodne z tymi ustawami. Jeżeli chce się postępować zgodnie z prawem, to trzeba te ustawy po prostu znowelizować, żeby zmiany można było przeprowadzić lega artis. Ponieważ tak się nie dzieje, powstaje następne pytanie: czy ci ludzie nie rozumieją, co robią?
I jak pan sądzi?
Moim zdaniem rozumieją. Czy zdają sobie sprawę, że mogą odpowiadać za to karnie? Sądzę, że tak. Czy obawiają się tego? Myślę, że nie, ponieważ uważają, że wykonują polecenia władzy, która będzie rządzić zawsze, w związku z czym nic im nie zagraża. To wygląda tak, jakby obecny rząd chciał zbudować państwo dyktatorskie.
Odkąd doszło do zmiany władzy, mamy chaos w państwie, koalicja podejmuje decyzje na podstawie uchwał Sejmu. Od środy nie działa TVP Info, więc część Polaków jest odcięta od informacji. Ponieważ destabilizacja postępuje, wydaje się, że to idealny moment dla Rosji, by przetestować Polskę. Przesadzam?
Wszystko jest możliwe. Niewątpliwie to, co dzieje się w tej chwili, jest oznaką dużej słabości państwa. Dla każdego przeciwnika czy wroga Polski to jest sposobność, żeby coś złego nam zrobić. Natomiast moim zdaniem nie mamy do czynienia z chaosem, lecz z działaniem przemyślanym i przygotowanym, które było sygnalizowane.
Co pan ma na myśli?
Dziennikarze niemieccy pracujący w Polsce zgłaszali, co nowa władza powinna zrobić, żeby rzeczywiście państwo kontrolować. Jeden z nich pisał o zastosowaniu środków policyjnych, żeby uderzyć w PiS. Drugi mówił, że potrzebne są działania pozaprawne, niedemokratyczne, żeby wprowadzić demokrację. Zatem realizowany jest przygotowany plan zawłaszczenia państwa polskiego. Ja osobiście nie mam co do tego wątpliwości. Mam tylko nadzieję, że ten plan się nie powiedzie. Następne mają być Krajowa Rada Sądownictwa, Narodowy Bank Polski, Trybunał Konstytucyjny, Instytut Pamięci Narodowej...
Prezydent Duda i premier Tusk oficjalnie deklarują wolę współpracy w najważniejszych sprawach, przede wszystkim w dziedzinie bezpieczeństwa. Wierzy pan w to? Komisja ds. wpływów rosyjskich rekomendowała odsunięcie Tuska od stanowisk państwowych związanych z bezpieczeństwem. Członkiem tej komisji był m.in. prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta. Jak to wszystko pogodzić?
Nie da się tego pogodzić. Jesteśmy w trakcie procesu, który można opisać jako polaryzację dwóch obozów: patriotycznego, który stawia na suwerenne państwo polskie i obozu, który chce państwo polskie podporządkować pewnej strukturze zewnętrznej. Mówi się o tym państwie europejskim. Między tymi dwoma obozami nie ma miejsca na kompromis i rozwiązania tymczasowe. Może być jakieś zawieszenie broni, ale prędzej czy później to musi się rozstrzygnąć albo w jedną, albo w drugą stronę. W XVIII wieku to się rozstrzygnęło wiemy, w którą stronę – państwo polskie zniknęło.