Tekst ukazał się na łamach "Berliner Zeitung". "Po co były oskarżenia o rzekomy autorytaryzm w Polsce zaprowadzany przez PiS? Po to, żeby go teraz zaprowadzić. Już pojawiają się wezwania, by zastosować metody państwa policyjnego" – zauważa europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski.
"Wysoka frekwencja wyborcza (szczególnie wśród kobiet i młodszych wyborców) pokazuje po raz kolejny: swoimi kampaniami przeciwko homoseksualistom, prawom kobiet, uchodźcom i migrantom (a ostatnio także Ukraińcom) PiS zmobilizował przede wszystkim swoich przeciwników, a nie zwolenników" – ocenia Klaus Bachmann dodając, że europejskie stolice cieszą się, że to opozycja uformuje nowy rząd. "Jest nadzieja na konstruktywną współpracę – mówi się w Brukseli i Berlinie" – relacjonuje.
Metody policyjne? Bachmann: Jeśli opozycja chce rządzić naprawdę
"Rząd Tuska musi działać tak, jak rządził Kaczyński, aby zmienić Polskę” – pisze Klaus Bachmann w nowym eseju opublikowanym w weekendowym wydaniu „Berliner Zeitung”. "Będzie nowa polityka klimatyczna, większa ochrona środowiska, koniec cenzury i propagandy w mediach państwowych. Można mieć nadzieję, że wówczas fundusze UE powrócą. To muzyka dla uszu zwolenników opozycji, urzędników UE, parlamentarzystów europejskich i wszystkich polskich dziennikarzy i prawników, którzy przez ostatnie osiem lat nie płynęli w głównym nurcie. Jest tylko jeden problem: tak nie będzie" – wskazuje dziennikarz.
Co ma na myśli? "Nowy rząd mógłby też po prostu przegłosować wszystkie najważniejsze reformy w drodze rozporządzeń wykonawczych, co naruszałoby wówczas obowiązujące przepisy i konstytucję, ale ma tę zaletę, że prezydent nie mógłby ich zablokować. Gdyby Trybunał Konstytucyjny nadal chciał je uchylić (i wyjątkowo znalazłby wystarczającą liczbę sędziów, aby wydać wyrok), rząd po prostu odmówiłby publikacji odpowiedniego wyroku. To są wszystkie metody, którymi rządził się PiS przez ostatnie osiem lat. W skrócie: jeśli nowy rząd naprawdę chce rządzić, musi skierować całą siłę państwa policyjnego, które PiS zbudował przeciwko PiS i prezydentowi" – doradza niemiecki komentator na łamach "Berliner Zeitung".
Dalej zauważa, że gdyby opozycja faktycznie zastosowała taką metodę, "byłby to policzek wymierzony ich własnym zwolennikom, którzy chcieli nowego, bardziej moralnego i mniej skorumpowanego rządu, który przywróciłby rządy prawa i demokrację".
"Legitymizowałoby to z mocą wsteczną osiem lat autokratycznych rządów PiS. I uczyniłoby to Polskę trochę bardziej pluralistyczną, ale ani bardziej demokratyczną, ani bardziej konstytucyjną" – dodaje.
Czytaj też:
Aktywistka aborcyjna: Dziewczyny głosowały na Trzecią Drogę, ale teraz żałują