Gmyz: Ktoś działa w interesie konkurencji TVP

Dodano:
Cezary Gmyz Źródło: PAP / Arek Markowicz
Nikt się ze mną nie skontaktował w kwestii rozwiązania umowy o pracę – podkreśla korespondent TVP w Berlinie i publicysta "Do Rzeczy" Cezary Gmyz w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Powiedział pan, że jest pan „korespondentem TVP w stanie likwidacji”. Co to oznacza i jaka jest pana sytuacja w Telewizji Publicznej?

Cezary Gmyz: Oznacza to, że nie dostałem wynagrodzenia za grudzień i nie otrzymałem ryczałtu na prowadzenie placówki zagranicznej. Ryczałtu, z którego opłacam biuro, mieszkanie i samochód. Wszystko zapłaciłem z własnych środków, co oznacza, że jestem na ostrym debecie. Moim zdaniem ma to charakter przemocy ekonomicznej i mobbingu.

Czy wcześniej otrzymał pan informację, że zostanie z panem rozwiązana umowa?

Nie. Zobaczyłem nową korespondentkę w telewizji. Nikt się ze mną nie skontaktował w kwestii rozwiązania umowy o pracę. Zasadniczo powinienem otrzymać środki na prowadzenie placówki jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Do tej pory nic nie wpłynęło. Finansuję z debetu funkcjonowanie placówki TVP.

Jakie będą pana dalsze kroki wobec TVP?

W tej chwili jestem w kontakcie z prawnikami. Dziś wieczorem podejmiemy decyzję o dalszych krokach.

Jak pan ocenia przejęcie TVP?

Mam wrażenie, że ktoś tutaj działa w interesie konkurencji Telewizji Polskiej, a która jest konkurencją dość silną. Mam tu na myśli media komercyjne. To rzeczywisty problem, bo kwestia przejęcia mediów stawia TVP w bardzo złej sytuacji i grozi utratą płynności.

Przy okazji obserwujemy atak na Telewizję Republika. Czy chodzi po prostu o likwidację mediów prawicowych w Polsce?

Obawiam się, że tak może być.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...