Prezydent ułaskawił Ziemkiewicza i Ogórek? Publicysta wydał oświadczenie
Przed świętami Bożego Narodzenia prezydent Andrzej Duda podjął decyzję o ułaskawieniu dwóch osób skazanych za zniesławienie. W komunikacie, prezydent darował grzywny i zarządził zatarcie skazań.
Chociaż Kancelaria Prezydenta nie ujawniła nazwisk ułaskawionych, "Rzeczpospolita" sugeruje, że są to prawicowi publicyści, Magdalena Ogórek i Rafał Ziemkiewicz. W przypadku dziennikarzy miała miejsce identyczna kwalifikacja prawna czynu, jak ta wskazana w oficjalnym komunikacie. Chodzi o art. 212 § 1 k.k. w zw. z art. 212 § 2 k.k., czyli zniesławienie za pomocą środków masowego komunikowania. Zgadza się też rodzaj kary.
Rafał Ziemkiewicz potwierdził "Rzeczpospolitej", że występowali z Magdaleną Ogórek o prawo łaski.
Ułaskawienie Ogórek i Ziemkiewicza. Jest oświadczenie publicysty
Publicysta "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz wydał oświadczenie w związku z medialnymi doniesieniami. Podkreślił w nim, że nie uzyskał oficjalnej informacji dotyczącej ułaskawienia.
"Chodzi o przedwyborcze skazanie karne z art. 212 kk za stwierdzenie, że tłuszcza, która napadła na Magdę Ogórek pod TVP zachowywała się "jakby mieli zrobione pranie mózgu". Decyzją pani Drewin i pana Cieszko z warszawskiego sądu czyn ten wypełnił znamiona "pomówienia osoby (działaczki KOD Ewy Podleśnej) o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności". Nie chodzi więc o "naruszenie dóbr osobistych", jak fałszywie podała część portali – to w ogóle inna procedura, cywilna" – wyjaśnił.
"Niestety, nie mogę w żaden osób informacji o "domniemanym ułaskawieniu" potwierdzić – nie dotarł do mnie żaden akt łaski ani żadne oficjalne zawiadomienie. Decyzji Prezydenta nadać powinien bieg, o ile wiem, ten sam sąd, który mnie skazał – ale stał się on akurat jednym z bastionów peosędziów, a jak wiadomo "Iustycja" nie uznaje ułaskawień Prezydenta Dudy, bo to nie jest ich, peowski prezydent" – czytamy na X Ziemkiewicza.
"Jeśli jednak "przecieki" na których oparł się dziennik "Rzeczpospolita" są prawdziwe i jeśli sąd "wpadnie w pułapkę prawniczego formalizmu", tzn. zachowa się zgodnie z literą prawa, to powinni się z tego cieszyć wszyscy podatnicy" – dodał.
"Panu Prezydentowi – jeśli istotnie mnie ułaskawił – dziękuję więc nie tyle jako ja, bo osobiście mam szykany "kasty" w d., ale jako obywatel, podatnik i człowiek doceniający nadrzędną wartość, jaką jest wolność słowa" – zaznaczył w swoim oświadczeniu.
"Relikt komunizmu". Publicysta o art. 212 KK
Podkreślił, że, gdyby nie doszło do ułaskawienia, zamierza zwrócić się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
"Inaczej bowiem byłbym zmuszony zwrócić się do ETPCz, a ten nakazałby państwu polskiemu wypłacić mi odszkodowanie znacznie przekraczające owe 10 tys. PLN które w majestacie prawa zrabował mi komornik (doliczając sobie prawie 3 tys. za "koszty egzekucji", czyli wysłanie jednego mejla do banku i wypełnienie u siebie paru rubryk – kto by nie chciał mieć takiej roboty, no, żyć, nie umierać). ETPCz uczyniłby tak niechybnie nawet nie dlatego, że wyrok był propagandową, polityczną hucpą, ale dlatego, że Polska, o ile mi wiadomo, przegrywa tam z automatu wszystkie sprawy, gdy odwołują się skazani z 212 kk. Artykuł ten jest bowiem skandalicznym reliktem komunizmu, kiedy to służył m. in. do skazywania autorów prasy podziemnej i działaczy opozycji za krytykowanie niekompetencji i niemoralności działaczy PZPR oraz komunistycznego rządu" – podkreślił.
"Wszyscy to wiedzą i od ponad 30 lat każda partia, zwłaszcza kiedy była w opozycji, zapowiadała, że "dwieście dwunastkę" zniesie. Apelowały o to ostatnio nawet tuskowe leśne dziadki z tzw. Towarzystwa Dziennikarskiego red. Blumsztajna. Zresztą i bez likwidacji tego kodeksowego reliktu, sędziowie powinni uwzględniać orzecznictwo ETPCz. Czasem uwzględniają – od czego to zależy, ja wiem, a Państwo się domyślają. Znacząca wskazówką jest, że w tej akurat kwestii orzecznictwo europejskie najczęściej odrzucają ci sędziowie, którzy uważają się za sędziów "europejskich", nie polskich, i głoszą w innych sprawach prymat prawa unijnego nad krajowym" – napisał publicysta.
"Tak czy owak, pomimo wszystkich obietnic, skandaliczny artykuł tkwi wciąż w polskim kodeksie karnym jak zardzewiały drut w kiełbasie, bo jest dla wszelkiej władzy (zwłaszcza lokalnej) oraz dla "kasty" tak poręcznym narzędziem załatwiania porachunków i uprzykrzania życia swoim przeciwnikom, że perspektywa, iż za pięć lat państwo będzie musiało za zastosowanie tego narzędzia wypłacić odszkodowanie, niczemu nie zapobiega" – zaznaczył.
Skazanie dziennikarzy. Chodziło o słowa w programie "W tyle wizji"
Akt oskarżenia przeciwko Magdalenie Ogórek i Rafałowi Ziemkiewiczowi za wypowiedzi we "W tyle wizji" w lutym 2019 roku wniosła lewicowa aktywistka i psychoterapeutka Elżbieta Podleśna.
Przypomnijmy, że w 2019 roku Magdalena Ogórek została zaatakowana przez grupę demonstrantów przed siedzibą TVP Info. Demonstranci na jej widok zaczęli skandować "wstyd i hańba" i blokować dziennikarce dostęp do samochodu.
Prym wśród radykałów wiodła wówczas słynna aktywistka LGBT Elżbieta Podleśna, która namawiała do zaatakowania Ogórek. Sąd jednak nie dopatrzył się niczego nieodpowiedniego w jej zachowaniu i aktywistka została uniewinniona za swoje działania pod siedzibą TVP.
Atak na Ogórek był jednym z tematów dyskutowanych podczas odcinku programu "W tyle wizji" na antenie TVP Info. W pewnym momencie Rafał Ziemkiewicz stwierdził, że "Elżbieta Podleśna jest psychologiem, psychoterapeutą, ma pacjentów, przyjmuje i prowadzi regularną praktykę. Mam wrażenie, iż ich przyprowadza na rozmaite eventy (...) zachowują się, jakby mieli pranie mózgu fachowo zrobione".
– Wrażenie takie możemy odnosić i jeżeli jest to wykorzystywanie własnych umiejętności, tutaj de facto quasi lekarskich, do manipulowania psychiką ludzką, to ja myślę, że... czekam cały czas na reakcję Towarzystwa Psychologicznego w tej sprawie – stwierdziła z kolei Ogórek.