Nie ma zgody między Bidenem a Netanjahu. Kirby: Prezydent wyraził silne przekonanie
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby przekazał w piątek informację na temat rozmowy prezydenta USA z premierem Izraela. Rozmowa trwała ok. 40 minut i dotyczyła konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Biden ma nadzieję na państwo palestyńskie
Kirby powiedział, że Biden miał wyrazić "silne przekonanie" o wykonalności i potrzebie rozwiązania konfliktu docelowo poprzez istnienie dwóch państw. Amerykański prezydent zaznaczył, że jest świadomy o trudności takiego przedsięwzięcia oraz rozumie, że mogłoby być podjęte dopiero po zakończeniu działań militarnych.
Kirby oznajmił, że z punktu widzenia Waszyngtonu jest nadzieja, że kiedy walka się zakończy, możliwe będzie wspólne z izraelskim rządem i odpowiednikami w regionie wypracowanie dobrego sposobu zarządzania Strefą Gazy. Biden ma liczyć, że doprowadzi do w konsekwencji do rozwiązania dwupaństwowego.
Wcześniej w artykule pod tytułem "USA nie cofną się przed wyzwaniem rzuconym przez Putina i Hamas" opublikowanym na łamach "Washington Post" prezydent USA Joe Biden napisał, że rozwiązanie dwupaństwowe jest jedynym sposobem zapewnienia długoterminowego bezpieczeństwa zarówno narodu izraelskiego, jak i palestyńskiego.
Część mediów podaje, że rozmowa Bidena z premierem Izraela zakończyła się w nieprzyjemnej atmosferze, a nawet, że prezydent USA zakończył ją gwałtownie.
Rozwiązanie dwupaństwowe. Co na to Izrael?
W czwartek na konferencji prasowej Netanjahu oznajmił, że nie pozwoli na powstanie państwa palestyńskiego.
Z kolei 11 stycznia premier Izraela zapowiedział, że Izrael nie ma zamiaru trwale okupować Strefy Gazy, ani wysiedlać cywilnej ludności z palestyńskiego terytorium. Zaznaczył, że siły zbrojne ścierają się z terrorystami z Hamasu. Usiłował jednocześnie przekonywać, że nie walczą z palestyńską ludnością. Twierdził również, że wszystko odbywa się zgodnie z przepisami prawa międzynarodowego.
Netanjahu przypomniał, że celem strategicznym wojsk Izraela "jest oczyszczenie Gazy z terrorystów i uwolnienie zakładników". – Kiedy zostanie to dokonane, Strefa Gazy będzie mogła zostać zdemilitaryzowana i zderadykalizowana, tym samym stwarzając szanse na lepszą przyszłość tak dla Izraela, jak dla Palestyńczyków – powiedział izraelski polityk. Podkreślił, że stwierdza to "absolutnie jednoznacznie".
Także minister obrony Izraela Joaw Galant zapowiedział na początku stycznia, że po wojnie z Hamasem Strefa Gazy będzie zarządzana przez instytucje palestyńskie.
Polityk zastrzegł jednak, że stanie się tak o ile nie będzie to zagrożeniem dla państwa żydowskiego. Tel Awiw – jak przekazał – "rezerwuje sobie prawo do zachowania swobody operacyjnej" w Strefie Gazy.
Dodał, że siły wojskowe Izraela zachowają możliwości operowania, nie będzie natomiast "obecności cywilnej" Izraela na tym terytorium.
Ofiary w Strefie Gazy
Stacja Fox News przypomniała wówczas, że oświadczenie Netanjahu pojawiło się w momencie, kiedy Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości rozpatruje skargę złożoną przez Republikę Południowej Afryki, w której zarzuca Izraelowi zbrodnię ludobójstwa.
Zdecydowaną większość ofiar izraelskiej kampanii w Strefie Gazy stanowią cywile. Tamtejsze Ministerstwo Zdrowia podało w czwartek, że zabitych jest już ponad 25 tys. ludzi. Szacuje się, że już 90 proc. z ponad dwóch milionów mieszkańców Strefy Gazy musiało opuścić swoje domy.
Inwazja została przeprowadzona w reakcji na atak terrorystyczny Hamasu 7 października. Bojownicy brygad Al-Kassam zamordowali wówczas ok. 1400 osób i wzięli zakładników.