"To nie dziennikarstwo". Oburzenie na Ukrainie po niemieckim reportażu
W swoim materiale dziennikarz stwierdził, że większość mieszkańców miasta, które od prawie dwóch lat znajduje się pod okupacją rosyjską, to osoby prorosyjskie.
Powiedział też, że miasto jest odbudowywane, nie podkreślając, że zostało zniszczone przez rosyjski ostrzał. Dziennikarz jako osiągnięcie podaje także fakt, że przed okupacją Federacji Rosyjskiej w zbombardowanym teatrze zabroniono grać w języku rosyjskim, ale "teraz sytuacja się zmieniła”.
– Mariupol nie jest miastem duchów, chcę to wyraźnie podkreślić – stwierdził Körper w swoim reportażu. Według niego "miasto funkcjonuje, jest prąd, jest ogrzewanie. Jest ciepła woda i internet. Otwarte są sklepy i restauracje”.
– Opór? Nie widzę czegoś takiego – powiedział, dodając, że "miasto potrzebuje ludzi”, aby "przywrócić funkcjonowanie gospodarki”.
Ostra reakcja Ukrainy
Ambasador Ukrainy w Niemczech Oleksij Makiejew komentując reportaż zauważył, że wywołał on ostrą reakcję wśród wielu znanych niemieckich ekspertów i dziennikarzy, w szczególności kolegów Körpera z ZDF.
– Ambasada natychmiast zwróciła się do redakcji z pismem o niedopuszczalności takich historii, na które już otrzymaliśmy odpowiedź, w której przyznano się do błędu i zapewniono o poszanowaniu integralności terytorialnej Ukrainy. Będziemy nadal współpracować z redakcją, aby takie przypadki nie powtórzyły się w przyszłości – powiedział.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy wezwało kanał do przedstawienia oficjalnych wyjaśnień.
"Zniekształcanie rzeczywistości to nie dziennikarstwo. Ponadto wizyta szefa moskiewskiego biura ZDF w okupowanym Mariupolu bez zgody Ukrainy stanowi naruszenie ukraińskiego ustawodawstwa. Wzywamy ZDF do złożenia oficjalnych wyjaśnień” – napisał rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy Oleg Nikołenko w mediach społecznościowych.