• Autor:Maciej Pieczyński

Rosyjski sentyment za sowieckimi pomnikami

Dodano:
Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej w Dubiczach Cerkiewnych postawiony w 1985 roku Źródło: PAP / Wojciech Pacewicz
JAK NAS PISZĄ NA WSCHODZIE | Z reportażu telewizji NTW można wywnioskować, że polskie społeczeństwo jest wdzięczne krasnoarmiejcom za "wyzwolenie". A co za tym idzie – że sprzeciwia się dekomunizacji.

„Na miejscu śmierci generała Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie jeszcze niedawno stał granitowy pomnik, postawiony w 1945 roku za pieniądze samych Polaków. Teraz została z niego kupa gruzu i kawałki kamieni. Taki sam los czeka ponad 500 obelisków i monumentów” – relacjonuje Weronika Nikołajewa, korespondentka NTW. Nie wspomina przy tym, że Czerniachowski, z którego tak dumni są Rosjanie (dwukrotny „Bohater Związku Sowieckiego”), walczył nie tylko z nazistowskimi Niemcami, ale i z polskim podziemiem niepodległościowym. Wspólnie z generałem NKWD Iwanem Sierowem jest odpowiedzialny za rozbrojenie i likwidację oddziałów Armii Krajowej na Wileńszczyźnie po zakończeniu operacji „Ostra Brama”. Dziennikarka NTW ubolewa, że Polacy rzadko przynoszą kwiaty na miejsce dawnego pomnika.

„Wśród monumentów, które polskie władze nazywają symbolami komunizmu i chcą zburzyć, jest skromny pomnik Bohatera Związku Sowieckiego Piotra Diernowa, który zginął za te ziemie w styczniu 1945 roku. W chwili śmierci miał 19 lat. Po wojnie wdzięczni Polacy postawili na jego cześć pamiątkowy kamień” – opowiada Weronika Nikołajewa. Młody czerwonoarmista zasłynął tym, że zasłonił własnym ciałem otwór strzelniczy niemieckiego bunkra, umożliwiając natarcie towarzyszom broni. „Cudem ocalałe pożółkłe fotografie i frontowe dokumenty (Piotra Diernowa) przechowywane są w Nowoszachtyńsku w obwodzie rostowskim. W rodzinnej szkole Piotra Diernowa, nazwanej jego imieniem, zapanował wielki smutek na wieść o tym, że w Polsce chcą zetrzeć z powierzchni ziemi pamięć o ich krajanie” – słyszymy od reporterki. Uczniowie szkoły w Nowoszachtyńsku z przejęciem opowiadają dziennikarzom, jak to nauczyciele ich uświadomili, że zwycięstwo nad faszyzmem zostało odniesione wielkim kosztem. „Na polskiej ziemi zginęło 600 tysięcy sowieckich żołnierzy. Prości obywatele nie rozumieją, po co szargać pamięć poległych” – twierdzi rosyjska dziennikarka. „Te pomniki nikomu nie przeszkadzają. Trzeba je wyremontować i niech stoją”, „Ci ludzie walczyli za nas i zginęli. Trzeba uszanować ich pamięć” – tak się składa, że wszyscy rozmówcy Weroniki Nikołajewej są akurat pełni uznania dla żołnierzy Armii Czerwonej. To typowe dla rosyjskiej narracji, która przedstawia rządzących Polską jako najzacieklejszych w świecie rusofobów, przeciwstawiając im „zwykłych Polaków”, którzy pełni są uznania i sympatii dla „braci Słowian”.

Dla NTW wypowiada się także Jerzy Tyc ze stowarzyszenia „Kursk”, które opiekuje się sowieckimi pomnikami. W Polsce to absolutnie niszowa działalność. Rosyjskie media przedstawiają jednak Tyca tak, jakby był on powszechnie rozpoznawalnym i szanowanym autorytetem. „Gdyby nie wasi żołnierze, nie byłoby Polski, nie byłoby także mnie na świecie” – mówi założyciel stowarzyszenia „Kursk” w rozmowie z rosyjską telewizją. Warto też przypomnieć, że Jerzy Tyc gościł jakiś czas temu w Moskwie na zaproszenie Marii Zacharowej, rzeczniczki rosyjskiego MSZ. Dziennikarkę NTW Tyc zapewnia, że „będzie przed międzynarodowymi sądami walczyć o każdy pomnik żołnierzy-wyzwolicieli” na terenie Polski…

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...