Zgrzyt na linii USA – Izrael: Tak Biden miał nazwać Netanjahu
Prezydent USA Joe Biden w prywatnych rozmowach nazwał premiera Benjamina Netanjahu "złym je**anym facetem" (ang. bad fu**ing guy) – poinformowało w niedzielę Politico.
Doniesienia portalu szybko zdementował rzecznik Białego Domu Andrew Bates, który zaprzeczył, jakoby amerykański przywódca wyraził się w ten sposób o premierze Izraela. Podkreślił ponadto, że obu przywódców od kilkudziesięciu lat łączą stosunki oparte na wzajemnym szacunku, zarówno w sferze publicznej, jak i prywatnej.
Szorstka przyjaźń Bidena i Netanjahu?
Przy okazji tej sprawy media przypominają, że relacji Bidena i Netanjahu były w ubiegłym roku wyjątkowo napięte. Głównym tego powodem była planowana przez rząd Izraela kontrowersyjna reforma sądownictwa. Amerykanie artykułowali wówczas swoje obawy związane z tymi zmianami. Reforma wywołała gwałtowne protesty w samym Izraelu, wskazywano, że zagrozi ona niezależności sądów. Biden miał wówczas naciskać na Netanjahu, aby ten w świetle tych protestów wycofał się ze swoich planów. Ten miał wówczas oznajmić, że nie będzie podejmował swoich decyzji pod wpływem nacisków z zagranicy.
Innym powodem napięć pomiędzy przywódcami miały być m.in. działania w Strefie Gazy. Administracja Bidena ma konsekwentnie dążyć do ustalenia warunków, które miałyby doprowadzić do utworzenia państwa palestyńskiego. Tego rodzaju koncepcje zdecydowanie odrzuca izraelski premier.
Z niedawnych doniesień NBC wynika, że Waszyngton może liczyć na zmianę na czele rządu Izraela. W styczniu doszło bowiem w Knesecie do spotkania administracji Bidena z członkami opozycji i przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego, którzy spodziewają się, że przyszłym rządem nie będzie kierował Netanjahu.