Kreml przerywa milczenie w sprawie śmierci Nawalnego
Informację o śmierci opozycjonisty Aleksieja Nawalnego podały 16 lutego rosyjskie służby penitencjarne. Według komunikatu więzień "źle się poczuł po spacerze" i "niemal od razu stracił przytomność". Jak dodano, wezwani na miejsce medycy nie byli w stanie go uratować.
Rodzina i współpracownicy Nawalnego uważają, że kilka dni przed śmiercią czuł się dobrze. Zeznała to m.in. jego matka, która 12 lutego spotkała się z synem na widzeniu w więzieniu. Według niej Nawalny był "zdrowy i wesoły".
Rzecznik Kremla o śmierci Nawalnego. "Trwa śledztwo"
Dmitrij Pieskow, sekretarz prasowy prezydenta Rosji Władimira Putina, zapytany, czy Kreml jest zainteresowany przeprowadzeniem szczegółowego śledztwa w tej sprawie, odpowiedział, że "prowadzone są działania przewidziane przez rosyjskie ustawodawstwo".
– Podejmowane są wszelkie niezbędne działania w tej sprawie. Jednak jak dotąd wyniki tego śledztwa nie zostały podane do wiadomości publicznej i w zasadzie nie są znane – dodał Pieskow, cytowany przez agencję Interfax.
Rzecznik Putina stwierdził także, że procedura wydania zwłok Nawalnego jego bliskim nie leży w kompetencjach Kremla. – To pytanie nie jest do nas. My nie jesteśmy zaangażowani w tę sprawę. To nie jest funkcja administracji prezydenckiej – oświadczył.
Pieskow o obarczaniu Putina odpowiedzialnością. "Prostackie wypowiedzi"
Wyraził także opinię, że wypowiedzi zachodnich polityków na temat odpowiedzialności Putina za śmierć Nawalnego nie zaszkodzą rosyjskiemu przywódcy. – W warunkach braku informacji uważamy za absolutnie niedopuszczalne wygłaszanie takich, no powiedzmy, szczerze prostackich wypowiedzi. To nie przystoi mężom stanu, z których ust słyszymy takie słowa – ocenił Pieskow.
Po śmierci Nawalnego w wielu rosyjskich miastach odbyły się demonstracje upamiętniające opozycjonistę. Siły bezpieczeństwa zatrzymały ponad 400 osób w 36 miejscach w całym kraju. Połowa aresztowań (200) miała miejsce w Sankt Petersburgu.
47-letni Aleksiej Nawalny w chwili śmierci przebywał w kolonii karnej nr 3 w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym na północy Rosji. Odsiadywał 19 lat więzienia za sprawy karne, które z powodów politycznych wytyczyły wobec niego władze w Moskwie.