NATO wejdzie do wojny? Dziennikarze ujawniają, co miał na myśli Macron
Oświadczenie prezydenta Francji Emmanuela Macrona w sprawie możliwego rozmieszczenia wojsk zachodnich na Ukrainie wpisuje się w spór między Paryżem a Berlinem o to, kto tak naprawdę bardziej pomaga Kijowowi. Jest to także sygnał "strategicznej dwuznaczności” dla Moskwy, pisze "Financial Times”.
Słowa dla Berlina i Moskwy
W poniedziałkowy wieczór Macron powiedział reporterom, że na spotkaniu z innymi zachodnimi przywódcami omawiał hipotetyczną możliwość wysłania wojsk na Ukrainę. Szybko dodał, że "dziś nie ma konsensusu” w tej kwestii. – Ale niczego nie można wykluczyć. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby Rosja tej wojny nie wygrała – dodał.
Po tej wypowiedzi ze stolic państw europejskich popłynęły oświadczenia, które sprowadzały się do tego, że nikt nie jest gotowy wysłać swoich wojsk na Ukrainę. Również Stany Zjednoczone wydały komunikat, w którym informują, że nie wyślą swoich żołnierzy na front.
Jednak, jak zauważa FT, słowa Macrona były skierowane przede wszystkim do Berlina i Moskwy. Dziennikarze przypominają, że w poniedziałek kanclerz Niemiec Olaf Scholz kategorycznie odrzucił możliwość wysłania rakiet Taurus na Ukrainę, powołując się na ryzyko eskalacji. W swoim oświadczeniu Macron zauważył m.in., że "niektórzy sojusznicy” już wcześniej mówili "nigdy” w sprawie transferu na Ukrainę czołgów, myśliwców i rakiet i oferowali przesłanie "śpiworów i hełmów”.
W tym kontekście komentarz niemieckiego ministra gospodarki Roberta Habecka do słów Macrona ma charakter orientacyjny. – Cieszę się, że Francja myśli o zwiększeniu wsparcia dla Ukrainy, ale mogę jej doradzić jedno – niech zacznie dostarczać więcej broni – powiedział Habeck.
Drugim adresatem oświadczenia Macrona jest Moskwa, twierdzi FT, cytując wysokiego rangą urzędnika ds. obrony europejskiej. Powiedział, że oświadczenie Macrona powinno wywołać dla Rosji dodatkowy efekt odstraszający i niejednoznaczny.
– Wszyscy wiedzą, że na Ukrainie są zachodnie siły specjalne, tylko oficjalnie nikt tego nie przyznaje – dodał urzędnik.