Koalicjanci są wściekli na Hołownię. "To granie w jednym obozie z PiS-em"
Decyzja marszałka Sejmu o przełożeniu prac nad ustawami dotyczącymi aborcji spotkała się z ostrymi reakcjami koalicjantów Trzeciej Drogi. Rozczarowania i złości nie kryją przede wszystkim posłowie Lewicy.
Koalicjanci wściekli na Szymona Hołownię. "To tchórzostwo"
"Patrz, Bożenko, najpierw I tura wyborów samorządowych, potem wszak będzie II, następnie przecież zaraz, moment, wybory do PE, a potem już tylko wybory prezydenckie (I i II tura) i znów wybory parlamentarne… A praw kobiet ani widu, ani słychu" – napisała Anna Maria Żukowska.
Głos w sprawie zabrał też europoseł Robert Biedroń. "Prawa kobiet się wprowadza, a nie nimi gra. Gdyby nie kobiety, które 15 października tłumnie poszły głosować, dziś dalej rządziłby PiS. Ten, kto gra prawami kobiet, lekceważy ich siłę, którą pokazały w wyborach" – podkreślił polityk.
Z kolei kandydatka Lewicy na prezydenta Warszawy Magdalena Biejat zastanawia się, jaką wymówkę Hołownia znajdzie w kwietniu. "Tego jeszcze nie wiemy. Wiemy za to, że jak już ją znajdzie, będzie mógł liczyć na Konfederację. Gratuluję doboru sojuszników" – napisała senator na platformie X.
W ocenie Krzysztofa Śmiszka, ciągłe odkładanie prac na przepisami dotyczącymi aborcji to "po prostu tchórzostwo" i "granie w jednym obozie z PiSem".
Posłanka Marcelina Zawisza zarzuciła zaś Hołowni, że stawia swój interes wyborczy ponad życie i zdrowie kobiet.
Hołownia przekłada debatę o aborcji
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia podjął we wtorek decyzję o odłożeniu debaty na temat aborcji na okres po pierwszej turze wyborów samorządowych. Przypomnijmy, że projektami zakładającymi liberalizację przepisów antyaborcyjnych posłowie mieli zająć się na najbliższym posiedzeniu. Ostatecznie, według zapowiedzi Hołowni, nastąpi to 11 kwietnia.
Lider Trzeciej Drogi tłumaczył, że swoją decyzję podjął po licznych konsultacjach, a przekładając dyskusję w tej sprawie chciał zminimalizować ryzyko odrzucenia wszystkich projektów dot. aborcji w pierwszym czytaniu w ramach "tej przedwyborczej kanonady".