• Autor:Wojciech Wybranowski

IPN umarza śledztwo w sprawie masakry w Koniuchach

Dodano:
Siedziba IPN Źródło: PAP / Jacek Turczyk
Kilka dni po 74 rocznicy bestialskiego mordu na mieszkańcach wsi Koniuchy IPN zdecydował o umorzeniu śledztwa w tej sprawie – dowiedział się tygodnik "Do Rzeczy". Decyzji do tej pory nie podano do publicznej wiadomości. Pod koniec stycznia 1944 r. członkowie radzieckich oddziałów składających się z Żydów, Rosjan i Litwinów zamordowali co najmniej 38 Polaków, w tym kobiety i dzieci.

– Śledztwo dotyczące zbrodni w Koniuchach zostanie w najbliższym czasie, w tym miesiącu, zakończone – poinformował „Do Rzeczy” Jacek Kozłowski, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu IPN w Łodzi.

Masakra w Koniuchach była największa z szeregu zbrodni na cywilnych mieszkańcach polskich wsi i osad znajdujących się w Puszczy Rudnickiej. Śledztwo w sprawie tej zbrodni toczyło się od 2001 r. z licznymi przeszkodami. Część historyków i publicystów badających sprawę twierdziła, że postępowanie praktycznie stoi w miejscu, a Instytut Pamięci Narodowej od lat cyklicznie powtarza te same komunikaty o wnioskach o pomoc zagraniczną. Nieoficjalnie mówiono też o problemach w udzieleniu przez państwo Izrael pomocy w dotarciu do dokumentów i informacji dotyczących żyjących członków oddziałów, które brały udział w zbrodni w Koniuchach. Większość członków grup pacyfikujących Koniuchy (a także Naliboki) było Żydami – uciekinierami z gett w Kownie i Wilnie.

– Prokurator prowadzący tą sprawę wydał postanowienie o zamknięciu śledztwa w dniu 7 lutego 2018 r. i obecnie przygotowuje postanowienie o umorzeniu tego postępowania. Wszystkie zaplanowane czynności procesowe zostały zakończone do dnia wydania postanowienia o zamknięciu śledztwa – twierdzi Jacek Kozłowski, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu IPN w Łodzi.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, śledczy IPN nie byli w stanie ponad wszelką wątpliwość ustalić, czy żyje jeszcze któryś ze sprawców zbrodni w Koniuchach, nikomu też nie postawiono zarzutów. Decyzji o umorzeniu postępowania IPN do dnia dzisiejszego nie podał do wiadomości publicznej. „Do Rzeczy” informuje o tym jako pierwsze.

Do zbrodni w Koniuchach (obecnie terytorium Litwy), liczącej ponad 300 osób wiosce zamieszkałej niemal wyłącznie przez Polaków, doszło w nocy z 28 na 29 stycznia 1944 r. Powód? Mieszkańcy wsi utworzyli oddział samoobrony, który miał chronić ich przed powtarzającymi się napadami rabunkowymi, jakich na okolicznej ludności dopuszczali się członkowie oddziałów radzieckiej partyzantki. Jak pisał w lipcu 2008 r. na łamach „Rzeczpospolitej” Piotr Gontarczyk, „jeszcze w 1943 r. wieś otrzymała list od Sowietów: «Koniuchy! Przerwijcie walkę przeciwko partyzantom! Złóżcie broń. Jeśli będziecie kontynuować walkę, spalimy wieś i zniszczymy wszystkich mieszkańców».Polacy odmówili złożenia broni”.

Krótko po północy 29 stycznia 1944 r. wieś została otoczona przez bojowników radzieckich grup używających nazw: „Śmierć Okupantowi”, „Śmierć faszyzmowi”, „Piorun”, „Margirio”. Ich dowódcami byli Jakub Penner i Samuel Kaplinsky, a członkowie tych grup rekrutowali się w większości z Żydów oraz Litwinów i Rosjan – uciekinierów z obozów jenieckich.

Tuż przed godziną 5:00 napastnicy przystąpili do ataku. Podpalono dachy domów, strzelano do uciekających mieszkańców, mordowano ich nożami i siekierami. W wydanych już po wojnie wspomnieniach Chaim Lazar, żydowski partyzant, pisał: „ Pewnego wieczoru 120 najlepszych partyzantów ze wszystkich obozów, uzbrojonych w najlepszą broń, wyruszyło w stronę tej wsi. Między nimi było około 50 Żydów, którymi dowodził Jaakow (Jakub) Prenner. O północy dotarli w okolicę wioski i zajęli pozycje wyjściowe. Mieli rozkaz, aby nie darować nikomu życia. Nawet bydło i nierogacizna miały być wybite, a wszelka własność spalona”.

W toku śledztwa ustalono, że w trakcie napadu zamordowano co najmniej 38 Polaków (niektóre źródła mówią o znacznie większej liczbie), w tym wiele kobiet i dzieci. Najmłodsza ofiara masakry w Koniuchach miała tylko 2 lata.

Już po masakrze na polskiej ludności, 31 stycznia 1944 r., Henoch Ziman, I Sekretarz Południowego Obwodowego Komitetu KP Litwy i jednocześnie dowódca Południowej Brygady Partyzanckiej, tryumfował w szyfrogramie do Naczelnika Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego w Moskwie Antanasa Šnieckusa, pisząc: „29 stycznia połączona grupa oddziałów wileńskich, oddziału «Śmierć Okupantom», »Margiris« i grupy specjalnej Sztabu Generalnego całkowicie spaliły najbardziej zagorzałą w samoobronie wieś powiatu Ejszyskiego Koniuchy[...]”.

W toku śledztwa przesłuchano kilkudziesięciu świadków – byłych żołnierzy z 5 batalionu 77 pp Armii Krajowej, którzy stacjonowali w pobliżu wsi, naocznych świadków zbrodni, krewnych ofiar, byłych partyzantów sowieckich. Zgromadzono obszerny materiał archiwalny w postaci meldunków policji litewskiej, szyfrogramów partyzantów sowieckich, kopii akt osobowych partyzantów sowieckich, w których to aktach są adnotacje, że uczestniczyli oni w ataku, kopii dzienników bojowych sowieckich oddziałów partyzanckich, kopii wspomnień partyzantów z Puszczy Rudnickiej.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...