Dwa kraje wydalają rosyjskich dyplomatów. "To nie pozostanie bez odpowiedzi"
"Ambasador Federacji Rosyjskiej Oleg Wesniecow został wezwany do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Ambasador Federacji Rosyjskiej otrzymał oficjalną informację, że jeden z pracowników ambasady został uznany za persona non grata na terytorium Republiki Mołdawii i musi opuścić kraj" – podało w komunikacie MSZ Mołdawii.
Decyzja władz w Kiszyniowie związana jest z organizacją rosyjskich "wyborów" prezydenckich na terytorium samozwańczej Republiki Naddniestrza.
Decyzje władz Mołdawii i Estonii. Rosja odpowiada
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Estonii wezwało rosyjskiego chargé d'affaires i "wręczyło mu notę stwierdzającą, że pracownik ambasady rosyjskiej posiadający status dyplomatyczny został uznany za persona non grata". "Estonia nie ma zamiaru tolerować działań Rosji przeciwko niepodległości i suwerenności" – czytamy w oświadczeniu estońskiego MSZ.
Na odpowiedź ze strony Rosji nie trzeba było długo czekać. Rosyjski resort spraw zagranicznych poinformował, że Kreml udzieli "odpowiedzi" na działania władz Mołdawii i Estonii – przekazała agencja RIA Nowosti.
– Rozważamy ten nieprzyjazny dla nas krok w szeregu środków i działań, jakie władze podjęły latem ubiegłego roku w związku z masowymi wydaleniami rosyjskich dyplomatów i pracowników zagranicznych instytucji. Czekamy na komentarz ze strony oficjalnego przedstawiciela rosyjskiego MSZ, a następnie zostaną opracowane odpowiednie działania. To nie pozostanie bez odpowiedzi, to oczywiste – skomentował w rozmowie z radiem Sputnik ambasador Rosji w Mołdawii Oleg Wesniecow.
W niedzielę zakończyły się, trwające trzy dni, "wybory" prezydenckie w Rosji. Władimir Putin zdobył ponad 87 proc. głosów – wynika z danych Centralnej Komisji Wyborczej Federacji Rosyjskiej. Jak wiadomo, urzędujący prezydent od samego początku był w praktyce jedynym liczącym się "kandydatem".