Lisicki: Prezes przed komisją jak ryba w wodzie. Ziemkiewicz: Kto pod kim dołki kopie...
Jarosław Kaczyński stanął w piątek przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa. Przesłuchaniu prezesa PiS towarzyszyły ogromne emocje.
Kaczyński przed komisją ds. Pegasusa
Polityk stwierdził, że nie będzie mógł złożyć ślubowania w całości, zasłaniając się tajemnicą państwową. – Chcę zwrócić uwagę komisji na artykuł 11 e, który mówi o tym, że osoba przesłuchiwana nie może ujawnić tajemnic klauzulowanych, to znaczy tajne i ściśle tajne, jeżeli nie ma odpowiedniej zgody ze strony uprawnionej, w tym przypadku taką osobą jest premier. Czy taka zgoda została dostarczona komisji? – pytał. Po odmowie złożenia całości ślubowania komisja poddała pod głosowanie wniosek o ukaranie Kaczyńskiego. Sześciu posłów głosowało "za", pięciu "przeciw", nikt nie wstrzymał się od głosu.
Od samego początku posiedzeniu towarzyszyły ogromne emocje. Doszło nawet do wykluczenia z obrad posłów Jacka Ozdoby i Mariusza Goska. Do spięć doszło także między członkami komisji a świadkiem. Szczególnie iskrzyło pomiędzy liderem PiS a Witoldem Zembaczyńskim.
W pewnym momencie Jarosław Kaczyński zarzucił posłowi Koalicji Obywatelskiej, że jest wobec niego niekulturalny. Chodziło o zwracanie się do niego per "świadek". – To nie jest sąd i to jest po prostu niegrzeczne – podkreślił. Wcześniej prezes PiS prosił, aby mówić do niego "panie pośle". – Ale pan ma tabliczkę przed sobą: świadek – odparł poseł KO. – Jeżeli ktoś jest w stanie zrujnować nawet naleśnikarnię to naprawdę... – powiedział Kaczyński, nawiązując do prowadzonego przez Zembaczyńskiego przed laty biznesu. Niedługo później prezes PiS zaczął zwracać się do posła KO per "panie członku".
Lisicki i Ziemkiewicz komentują
W najnowszym odcinku programu "Polska Do Rzeczy" Paweł Lisicki i Rafał Ziemkiewicz skomentowali przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przez komisję śledczą ds. Pegasusa. – Zastanawiam się, jak mamy skomentować posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa, przed którą został wezwany Jarosław Kaczyński. Mnie najbardziej rozbawiło to wzmożenie i prężenie muskułów przed posiedzeniem, następnie takie ujście powietrze i cisza. Na razie główną ofiarą komisji nie jest Jarosław Kaczyński, tylko pani Magdalena Sroka, która może stracić funkcję przewodniczącej – drwił Paweł Lisicki, red. naczelny "Do Rzeczy".
– Przebiły się do opinii publicznej kabaretowe elementy związane z naleśnikami etc. Kontrast między inteligencją i wyrobieniem między śledczymi a przesłuchiwanym, a także między zapowiedziami był ogromny – powiedział Rafał Ziemkiewicz. – Problem polega na tym, że nie wiadomo, co chcieli udowodnić. Wszyscy się nadęli, napięli i nic. Najgorzej jest uwierzyć we własną propagandę. Oglądali TVN przez kilka miesięcy, gdzie grzmiano, że z tym Pegasusem działy się straszne rzeczy i zapomnieli, że mieli do czynienia z hucpą wykreowaną przez tę stację i sprzyjające im media. Nawet "Rzeczpospolita" pisała o tym, że to wcale nie było tak, jak to przedstawiano i było to narzędzie, jak wiele innych – dodawał.
– Przecież to miał być absolutny koniec Kaczyńskiego. Mieli go przygwoździć, dopaść i udowodnić, że on sam montował podsłuchy tym wszystkim ludziom – kpił Lisicki.
Zwiastun 278. odc. programu "Polska Do Rzeczy". Całość dostępna dla Subskrybentów.