Bułgaria, czyli upadek politycznej rotacji
Tak, coraz ciekawiej dzieje się w naszej części Europy. Wybory na Słowacji skupiły uwagę praktycznie całej UE, a tymczasem okazuje się, że prawdopodobnie niedługo odbędą się kolejne wybory – przedterminowa elekcja w Bułgarii. Wynika to właśnie z upadku systemu rotacji, który wszak inaczej niż w Polsce objął funkcję premiera.
Dwie główne partie koalicji rządowej w Sofii podzieliły się – na wzór Izraela sprzed kilku lat (tam funkcję rotacyjnego szefa rządu wprowadziła lewica w bardzo krótkim okresie przerwy w erze Benjamina "Bibi" Netanjahu) – czasem sprawowania urzędu premiera. Dotychczasowego szefa rządu prof. Nikołaja Denkowa miała zastąpić wicepremier i minister spraw zagranicznych, moja dobra koleżanka z Parlamentu Europejskiego (była wybierana trzykrotnie: w latach 2009, 2014, 2019), późniejsza komisarz w Komisji Europejskiej Mariya Gabriel.
Lewicowy prezydent sprawujący swój urząd drugą kadencję, generał lotnictwa wojskowego Rumen Radew (w zeszłym roku mieliśmy 1,5-godzinną rozmowę w jego rezydencji w Sofii) w zeszłym tygodniu desygnował moją europarlamentarną eks-koleżankę Gabriel na nowego premiera, dając jej siedem dni na przestawienie gabinetu. Niedoszła pani premier jednak zrezygnowała, co oznacza, że razem z wyborami do Parlamentu Europejskiego odbędą się w Bułgarii wybory do jednoizbowego parlamentu krajowego. Skądinąd po raz siódmy w ciągu ostatnich kilku lat! W ten sposób Bułgaria pobiła nawet rekord Izraela, gdy chodzi o częstotliwość wyborów i z całą pewnością wchodzi do Księgi rekordów Guinnessa!
Taka niestabilność bułgarskiego systemu politycznego najbardziej służy prezydentowi tego kraju, wspomnianemu już Radewowi. Ustanawiane przez niego gabinety technokratyczne jedzą mu z ręki, a jak ich szefowie przestają jeść – to przestają być premierami. Tak stało się z Kiriłem Petkowem. Z nim też spotkałem się w zeszłym roku w Sofii, ale jak przyjechałem niedługo potem, to już go na tym stanowisku nie było. Trawestując księdza Twardowskiego: "Spieszcie się kochać bułgarskich premierów – tak szybko odchodzą".
Skądinąd prezydent Bułgarii częstokroć jako głowa państwa zastępował szefa rządu na szczytach UE w Brukseli. Uchodzi za sceptycznego wobec polityki sankcji wobec Rosji, a z naszej sofijskiej rozmowy zapamiętałem szczególnie jego zdanie: "Tak samo, jak warto myśleć, jak wygrać wojnę, tak samo dziś trzeba myśleć, jak wygrać pokój".
Ryszard Czarnecki jest europosłem PiS, byłym wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.