"Fala się rozpędza". Niepokojące zjawisko w polskiej gospodarce
Jak informuje portal money.pl fala zwolnień grupowych w Polsce, która rozpoczęła się jeszcze w 2022 roku, nabiera tempa. W ostatnich dniach głośno było o zwolnieniu prawie 800 osób z fabryki odzieży Levi Strauss na Mazowszu. Do producenta znanych dżinsów dołączają niestety kolejne wielkie koncerny.
Polacy tracą pracę
Jak podaje portal, w tym roku zwolnienia grupowe dotkną wielu branż, co jest szczególnie niepokojące. Utraty pracy mogą spodziewać się pracownicy z sektora meblarskiego, motoryzacyjnego, odzieżowego, IT, bankowego i usług.
Zwolnienia grupowe w Polsce planują m.in. Nokia (800 osób), Pepsi Co. (200 osób), Agora (190 osób), ING (1500 osób), Infosys (192 osoby) czy ABB (600 osób). Inne koncerny idą jeszcze dalej i likwidują swoje zakłady w naszym kraju. Tak stało się z fabryką firmy Stellantis czy Signify.
Jak twierdzą przedsiębiorcy, powodem zwolnień jest m.in. podwyżka płacy minimalnej. To powoduje wzrost kosztów zatrudnienia, co często przechyla szalę decyzji o redukcji zatrudnienia lub nawet wyjściu z Polski. Częstym kierunkiem, do którego przenoszą się firmy z naszego kraju są Indie. Taką decyzję podjął ostatnio Infosys.
– Wiele firm ma również kłopot z pozyskaniem pracowników. Z kolei wakaty są dla firm dużym kosztem, bo z tego powodu przedsiębiorcy nie mogą np. realizować wszystkich zamówień. Sam proces rekrutacji również kosztuje – powiedział w rozmowie z portalem Mateusz Żydek, rzecznik prasowy firmy Randstat.
Z kolei Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP wskazuje, że w Polsce ma miejsce niecodzienna sytuacja: relacja średniego do minimalnego wynagrodzenia jest niewielka. Sobolewski określa to jako "ewenement na skalę światową".
– Kolejny czynnik, w którym ustanawiamy światowe rekordy, to odsetek ludzi, którzy pracują na etacie i zarabiają minimalną krajową. W Polsce – według rządowych szacunków – płacę minimalną pobiera 3,6 mln osób. Dla porównania w 2021 roku było to 1,6 mln. Obecnie osoby pobierające płacę minimalną stanowią w sumie 27 proc. wszystkich zatrudnionych. Są takie regiony Polski, w których niemal wszyscy zarabiają taką pensję. Niezależnie od tego, czy się starają dobrze pracować, czy też nie – wskazał.