Minister może stracić stanowisko. Wszystko przez te słowa
O możliwych konsekwencjach słów, które doprowadziły do spadków na giełdzie informuje w czwartek RMF FM.
Minister przemysłu wywołała wstrząs na giełdzie
Chodzi o wywiad, którego prof. Marzena Czarnecka udzieliła w środę "Rzeczpospolitej". Minister przemysłu zaprezentowała w nim prawdziwą rewolucję w sektorach energetycznym i górniczym. Z jej słów wynikało, że planowane jest "przypisanie" kopalń do poszczególnych elektrowni węglowych należących do spółek energetycznych. Czarnecka uznała bowiem za konieczne jest bowiem połączenie dostaw węgla z kopalń do elektrowni.
Podkreślając, że nie zapadły jeszcze żadne decyzje ws. konkretnej formy takiego wydzielenie, wskazała iż w tej chwili nie chodzi o połączenie kapitałowe kopalń z grupami energetycznymi.
Jak zauważa RMF FM, rozwiązanie o którym wspomniała minister oznaczałoby, zrzucenie całego ciężaru transformacji energetycznej, niełatwe rozmowy z górnikami i radzenie sobie z narastającymi kosztami na polskie spółki energetyczne. To zaś doprowadziłoby do zahamowania inwestycji i modernizacji energetyki.
Nic więc dziwnego, że na środowej sesji na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie doszło do wstrząsu. Notowania takich spółek, jak m.in. PGE, Enea i Tauron spadły o kilkanaście procent.
Co ważne, swojej wypowiedzi minister Czarnecka miała nie konsultować chociażby z ministrem aktywów państwowych Borysem Budką, który później musiał prostować jej słowa.
Czarnecka poniesie konsekwencje? Trafiła na listę do dymisji
Konsekwencje wobec szefowej resortu przemysłu mogą być dotkliwe. Z ustaleń RMF FM wynika bowiem, że znalazła się ona na liście do ewentualnej dymisji. O tym, że do zmian w rządzie wkrótce dojdzie mówił we wtorek premier Donald Tusk. Rekonstrukcja ma nastąpić na przełomie wiosny i lata.
– Z pracą w rządzie pożegnają się ci, których uznam – jako premier – że z jakichś powodów nie wykorzystali optymalnie tych kilku miesięcy – zapowiedział szef rządu.