Pakt migracyjny. Stanowczy sprzeciw Konfederacji
Parlament Europejski przyjął tzw. pakt migracyjny, który ma wymusić na państwach członkowskich "solidarność" z krajami Unii, które zmagają się z "presją migracyjną". Konfederacja wielokrotnie wyrażała sprzeciw wobec paktu migracyjnego, wskazując m.in., że zasada "bierz albo płać" nie ma nic wspólnego z solidarnością.
Stanowczy sprzeciw Konfederacji
W czwartek w Sejmie przedstawiciele ugrupowania wystąpili na kolejnej konferencji prasowej na ten temacie. – To nic innego jak próba zalania Polski pigmentopodobnymi imigrantami, którzy napływają do granic UE z Afryki bądź Bliskiego Wschodu albo z drugiej strony – próba wyciągnięcia milionów z polskiego budżetu – powiedziała Ewa Zajączkowska-Hernik.
Zajączkowska-Hernik: Tusk gra sprzeciwem pod eurowybory
Premier Donald Tusk zapowiedział, że "Polska nie zgodzi się, tak czy inaczej" na udział w pakcie migracyjnym. W ocenie Konfederacji nie jest to takie pewne. – Tusk i jego ludzie mamią ludzi tym, że nie przyjmą paktu migracyjnego, ale to wyłącznie gra pod eurowybory […] być może taka narracja utrzyma się do wyborów prezydenckich w 2025 roku. A kiedy za dwa lata pakt migracyjny wejdzie w życie, Polska zostanie zalana imigrantami, których narzuci nam Unia Europejska. Donald Tusk – jeżeli jeszcze będzie premierem – moim zdaniem bezwarunkowo się na to zgodzi – powiedziała Zajączkowska-Hernik.
– Nie chcemy w Polsce tych ludzi. Chcemy bezpieczeństwa kobiet i dzieci, dlatego Konfederacja stanowczo sprzeciwia się paktowi migracyjnemu i będziemy wywierać nacisk na europosłów i polityków w Polsce – zapewniła rzecznik ugrupowania.
Bryłka ostrzega: Każdy ma zostać wpuszczony do UE
Anna Bryłka zwróciła uwagę m.in. na to, że nie ustanowiono nawet żadnego maksymalnego pułapu Afrykanów i Azjatów, którzy mają być wpuszczani do Europy, a jedynie limit minimalny – 30 tysięcy. – Nad mechanizmem będzie czuwał unijny koordynator ds. solidarności. Państwa członkowskie mogą być też "poproszone" o przyjęcie dodatkowej liczby nielegalnych imigrantów. – To jest naruszenie suwerenności państwa członkowskiego – podkreśliła Bryłka.
– Pakt migracyjny to tak naprawdę wysłanie zaproszenia do milionów imigrantów. Zamiast zwalczać nielegalną migrację, Komisja Europejska próbuje tym zarządzać. Rozporządzenia wynikające z paktu co do zasady wymagają wpuszczenia na terytorium państwa członkowskiego każdego imigranta, który złoży wniosek o ochronę międzynarodową – powiedziała prawnik. – Co więcej, jeśli imigrant przedstawi ważny powód, dla którego nie zgłosił się do właściwych organów o udzielenie ochrony międzynarodowej i jego wniosek o ochronę międzynarodową musi zostać rozpoznany. Co więcej, należy zapewnić temu nielegalnemu imigrantowi prawo pobytu – dodała.
W dalszej części konferencji prasowej głos zabrał poseł Michał Wawer.
Pakt migracyjny. Nielegalni imigranci albo kary
W ramach przyjętego "paktu" państwa członkowskie mają mieć wybór między relokacją Afrykanów i Azjatów ubiegających się o azyl na swoje terytorium, zapłaceniem 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego nielegalnego imigranta lub wzięciem udziału w "operacjach" na granicach zewnętrznych Unii.
Ostateczny kształt pięciu odrębnych rozporządzeń UE ustalających, w jaki sposób dzielić miedzy państwa członkowskie "zadania" dotyczące polityki migracyjnej i azylowej, został uzgodniony przez Parlament Europejski i Radę Europejską w grudniu ubiegłego roku.
10 kwietnia w głosowaniu PE za „paktem migracyjnym” opowiedziało się za 301 deputowanych, 272 było przeciw, 46 wstrzymało się od głosu. Przeciwko regulacji głosowali europosłowie PiS, PO i PSL. Eurodeputowani Lewicy oraz Róża Thun z Polski 2050 Szymona Hołowni głosowali za lub wstrzymywali się od głosu – w zależności od tekstu poddanego pod głosowanie.