Wymiana kadr, ucinane śledztwa. Hernand opisał, jak wygląda prokuratura Bodnara
Robert Hernand w obszernym artykule opisuje zmiany, jakie minister Adam Bodnar zaprowadził w przejętej prokuraturze. Zastępca prokuratora generalnego przypomina, że jeszcze11 stycznia Bodnar uznał upoważnienie dla prokuratora krajowego Dariusza Barskiego do powoływania prokuratorów na pierwsze stanowisko prokuratorskie. "Trudno o bardziej dobitny dowód poszanowania" – wskazuje prokurator w artykule opublikowanym w "Rzeczpospolitej".
Również 11 stycznia Bodnar zwrócił się do Barskiego o skierowanie wniosku ws. powołania prokuratora Jacka Bilewicza na stanowisko prokuratora Prokuratury Krajowej argumentując to koniecznością reprezentowania polskiej prokuratury w strukturach europejskich przez prokuratora z odpowiednią rang.
Następnie jednak obserwujemy wielką woltę ministra sprawiedliwości. Bodnar bowiem stwierdza nagle, że Barski nigdy nie powrócił ze stanu spoczynku. Z kolei Bilewicz nie będzie miał nic wspólnego ze strukturami europejskimi, tylko zostanie "p.o. prokuratora krajowego".
Bodnar się zakiwał?
Hernand wskazuje, że prokurator generalny działa wbrew jakiejkolwiek logice, często zaprzeczając własnym działaniom. "Skoro Dariusz Barski był nieprzerwanie w stanie spoczynku, to dlaczego 11 stycznia 2004 r. prokurator generalny podtrzymał przekazanie mu ww. upoważnienia, a dnia następnego honorował jego wniosek o powołanie na stanowisko prokuratora Prokuratury Krajowej Jacka Bilewicza? Tu przypomnę, że dwie z opinii, którymi posłużył się prokurator generalny przy próbie „uśpienia spoczynkowego” prokuratora krajowego, miały daty 5 stycznia i 7 stycznia 2024 r. A więc honorując Dariusza Barskiego jako prokuratora krajowego, prokurator generalny już wiedział, jakie zarzuty wysunęli przeciwko jego statusowi eksperci MS, z których jeden, jak pisały media, miał znaleźć się w spółkach Skarbu Państwa… Cóż za brak konsekwencji!" – czytamy.
Wówczas jednak pojawił się problem w postaci zabezpieczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie skargi konstytucyjnej Dariusza Barskiego oraz sporu kompetencyjnego z wniosku prezydenta RP.
"Ale władza dokładnie wie, że nie ma się z czego tłumaczyć. Przecież Trybunał Konstytucyjny to nietrybunał. Wystarczy znaleźć kilka orzeczeń trybunałów międzynarodowych i ogłosić, że są ustrojowo najwyższym źródłem prawa, przy aprobacie grona międzynarodowego. Konsekwencje? Jakie tam konsekwencje,przecież liczy się cel!" – ironizuje prokurator
Chaos i anarchia
Następnie odwołano prokuratorów regionalnych, niektórych dyrektorów departamentów i biur w Prokuraturze Krajowej. Po tej wymianie władza zainteresowała się prowadzonymi śledztwami. W pierwszej kolejności zabrano sprawę przejęcia mediów publicznych prokuratorowi z Warszawy. "Gdyby w postępowaniu wykonywał ruchy pozorowane, można by mu od biedy to śledztwo zostawić. Ale on zrobił rzecz straszną – postawił zarzuty notariusz, która „klepnęła” przejęcie mediów. A nawet chciał badać rolę w tej sprawie znanego nam ministra" – wskazuje Hernand.
Następnie prokurator opisuje jak zabierano, albo ucinano sprawy mogące kompromitować nową władzę. "Rewolucja nie może przecież spalić na panewce przez jakichś nicponi kierujących się kodeksem" – ironizuje. Wskazuje m.in. na wnioski o uchylenie immunitetu senatorowi Grodzkiemu i prezesowi Banasiowi, które nagle wycofano.
Kolejny przykład standardów wyznaczanych przez ministra Bodnara i premiera Tuska to sprawa zastępcy prokuratora okręgowego Magdaleny Kołodziej, która została delegowana do rejonu. Zapewne stało się tak dlatego, że nadzorowała sprawę przejęcia mediów publicznych, wejścia służb mundurowych do Pałacu Prezydenckiego, aferę wiatrakową, a w przeszłości była kierownikiem zespołu w sprawie Sławomira N.
Kolejny przykład to prokurator Agnieszka Bortkiewicz, której również podziękowano, a która w przeszłości skierowała skuteczną kasację w sprawie arcybiskupa Jędraszewskiego. Kolejny to zastępca prokuratora regionalnego w Warszawie Wojciech Smoleń, który zajmował się sprawą afery GetBacku.
Hernand opisuje też "anarchię", jaka zapanowała w prokuraturze – osłabianie niższych jednostek prokuratury, cofanie zgody na zamieszkiwanie poza miejscem pracy. "Ciśnie się na usta pytanie: czy warto było dla jednej, sztucznie wykreowanej sprawy objęcia fotela prokuratora krajowego powodować taki stan niepewności u funkcjonariuszy, których głównym zadaniem jest walka z przestępczością i ochrona pokrzywdzonych?" – pyta Hernand.