Bortniczuk: Sprawa z praworządnością była polityczną zagrywką KE
DoRzeczy.pl: Ministerstwo Sprawiedliwości chwali się, że KE wstrzyma procedurę z art. 7 wymierzoną przeciwko Polsce, która ma być już krajem praworządnym. Głos w sprawie zabrała również przewodnicząca KE Ursula von der Leyen. Czy faktycznie prawo się zmieniło?
Kamil Bortniczuk: Mogę tylko przecierać oczy ze zdumienia. Zwłaszcza słuchając bzdur, które plotą przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości.
Dlaczego?
Ze względu na to, że o żadnych ustawach, o których komunikuje ministerstwo, nie ma mowy. Proszę pamiętać, że procedura ustawodawcza jest jasno określona w Konstytucji RP. To jest Sejm, Senat i prezydent. Nie przypominam sobie żadnych ustaw, które wpływałyby na system sprawiedliwości w Polsce, skutecznie przyjętych w tej kadencji. Jednak działania KE i rządu pokazują coś, czego się gołym okiem nie widzi, a niedowiarkom może otwierać oczy, a więc, że cała sprawa z praworządnością była polityczną zagrywką KE, mającą na celu doprowadzić do zmiany rządu w Polsce. Nie była oparta na faktach.
Czy w pana ocenie KE nie ma świadomości, że Polacy widzą, że to była gra? Czy może KE czuje się tak pewnie?
Jestem przekonany, że oni czują się pewnie. Wszystko, co widzimy jest na to dowodem. W Polsce nic się nie zmieniło prawnie. Wystarczyła zmiana rządu, żeby zakończyć procedurę. Można nawet powiedzieć, że sytuacja się pogorszyła. Nowy rząd stosuje uchwały sejmowe jako źródło prawa. Nie szanuje się Konstytucji RP, wręcz łamie się ją. To są rzeczywiste i poważne naruszenia.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.