"Przygotowana operacja". Nowy trop w sprawie sędziego Szmydta?
W środę Szmydt zamieścił na swoim koncie na Telegramie cztery krótkie filmy, w których zabiera głos i tłumaczy swoją decyzję o ucieczce na Białoruś. Nagrania to fragmenty wywiadów przeprowadzonych z nim przez rosyjskich dziennikarzy.
Ewakuacja "swojego człowieka"
Ja uważa Michał Marek, ekspert ds. przeciwdziałania dezinformacji, najprawdopodobniej konta należące do sędziego są prowadzone przez oficera białoruskich służb.
– Media społecznościowe najprawdopodobniej są prowadzone przez białoruskiego funkcjonariusza opiekującego się Szmydtem. Kanał na Telegramie prowadzony jest po rosyjsku, w stylu przypominającym kanały uruchomione w ramach operacji dotyczących dezertera Emila Czeczki oraz Marcina Mikołajka – powiedział ekspert w rozmowie z Wirtualną Polską dodając, że "są to charakterystyczne elementy dla operacji służb białoruskich i rosyjskich".
Czy Szmydt mógł uciec przed polskim wymiarem sprawiedliwości w obawie przez zarzutami w sprawie afery hejterskiej? Marek uważa, że wyjazd na Białoruś nie miał charakteru ucieczki, ale był "przygotowaną operacją ewakuacji swojego człowieka".
– To świadczyłoby o tym, iż mężczyzna od dłuższego czasu pracował dla Mińska lub Moskwy. Możliwe, iż aby pokazać, że ewakuacja się udała, opublikowano zdjęcie z restauracji na Białorusi – wskazał.
Ruch prokuratury
Prokuratura Krajowa zdecydowała o wszczęciu śledztwa ws. sędziego Tomasza Szmydta, który uciekł z kraju na Białoruś. Podstawą śledztwa są przepisy Kodeksu karnego mówiące o szpiegostwie. W przypadku Tomasza Szmydta chodzi o §2 art. 130.
Premier Donald Tusk przekazał, że zwrócił się do ministra sprawiedliwości, aby w trybie natychmiastowym odebrać immunitet sędziemu Szmydtowi.
Jak się okazuje, polskie służby nie interesowały się Szmydtem, zanim ten nie uciekł na Białoruś. Potwierdził to minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.