Delegacja USA na Tajwanie: Chiny stosują rażącą przemoc i zastraszają
W reakcji na zaprzysiężenie nowego prezydenta Chiny przeprowadziły manewry wojskowe wokół Tajwanu i przypomniały o niezmiennym stanowisku tamtejszych władz w kwestii statusu Tajwanu – "zasadzie jednych Chin", czyli uznawaniu wyspy za część Chińskiej Republiki Ludowej z wyłączną reprezentacją w Pekinie. Stany Zjednoczone formalnie uznają tę zasadę, ale utrzymują bliskie, choć nieformalne stosunki z Tajwanem, wspierając wyspę w zachowaniu własnej podmiotowości i samodzielności od chińskiej partii komunistycznej.
Wizyta delegacji USA na Tajwanie
Przewodniczący komisji ds. zagranicznych Izby Reprezentantów Kongresu USA Michael McCaul spotkał się w poniedziałek w Tajpej z Lai Ching-Te, który wygrał w styczniu wybory prezydenckie, a w maju objął urząd. Obecny był również nowy minister spraw zagranicznych. Republikanin przewodzi dwupartyjnej amerykańskiej reprezentacji w kilkudniowej wizycie dyplomatycznej na Tajwanie.
Podczas spotkania z przedstawicielami władz Tajwanu McCaul wskazał na Pekin, Moskwę i Teheran jako siły negatywnie wpływające na globalny układ polityczny i podważające stosunki pokojowe. – Wszystkie demokracje muszą zjednoczyć się przeciwko agresji i tyranii, niezależnie od tego, czy jest to Rosja, ajatollah Iranu, czy przewodniczący Xi sąsiadujący z nami w Chinach. Bezbożny sojusz niszczy pokój na całym świecie – powiedział McCaul. Jego zdaniem "od czasów II wojny światowej, wojny mojego ojca, nie widzieliśmy tak rażącej przemocy i nagiej agresji".
McCaul: Chiny zastraszają
W późniejszej rozmowie z Fox News McCaul powiedział, że przekazałem Tajwańczykom aktualne informacje na temat dostaw broni i innych rzeczy, które robią Stany Zjednoczone, aby im pomóc. Dodał, że ale władzom w Tajpei zależy na tym, by Amerykanie wiedzieli, że zagrożenie ze strony Xi Jinpinga "staje się bardzo duże".
Amerykanin określił taktykę Chin wobec Tajwanu jako "zastraszanie mające na celu ukaranie demokracji". "Nie lubią demokracji. Wiem, że przewodniczący Xi często mówił [byłemu tajwańskiemu prezydentowi Tsai – red.], że demokracja nie działa. Demokracja jest dysfunkcjonalna, demokracja jest zepsuta” – powiedział McCaul. "W jego rządzie nie ma wolności. Nie ma demokracji. A ludzie nie mają żadnej władzy" – dodał.
W ubiegłym roku McCaul powiedział, że w razie groźby chińskiej inwazji USA na pewno rozważyłyby wysłanie wojsk na Tajwan, choć priorytetem jest odstraszanie Chin przy zachowaniu pokoju. Fox News przypomniała wówczas, że rola Tajwanu jako najbardziej znaczącego producenta chipów półprzewodnikowych na świecie sprawia, że utrzymanie niezależności wyspy od Chin jest dla USA niezwykle istotne.
Kongresmen: USA nie chcą wojny
Kongresmen Young Kim z Kalifornii, przewodniczący podkomisji ds. Indo-Pacyfiku w panelu Spraw Zagranicznych, powiedział, że spotkania przebiegły bardzo produktywnie, a rozmowy były szczere. "We wszystkich naszych rozmowach jedno było bardzo jasne. Nikt nie chce konfliktu w Cieśninie Tajwańskiej" – powiedział Kim, cytowany przez Fox News. "Naszym celem nie jest myślenie o inwazji lub potencjalnym konflikcie, naszym celem jest zapewnienie odstraszania poprzez zapewnienie Tajwanowi tego, czego potrzebuje, aby się chronić i bronić" – zaznaczył.