"Okazały się spektaklem". Biedroń podważa sens komisji śledczych
Sejmowe Biuro Obsługi Medialnej przekazało "Rzeczpospolitej", że szacunkowy miesięczny koszt prac komisji do spraw wyborów korespondencyjnych wynosi ok. 68,2 tys. zł, komisji do spraw tzw. afery wizowej – ok. 57,4 tys. zł, a komisji do spraw Pegasusa – ok. 42,3 tys. zł. "To przede wszystkim dodatki dla członków prezydium komisji, które są dodatkowo płatne, np. 11-osobowa komisja do spraw Pegasusa ma aż sześcioosobowe prezydium, wizowa – troje, a kopertowa – czworo" – zauważył dziennik.
Do tych kwot należy doliczyć np. koszty związane z umowami ze stałymi doradcami komisji, które średnio miesięcznie wynoszą odpowiednio: ok. 142 tys. zł, ok. 156,2 tys. zł i ok. 160,2 tys. zł, jak podało biuro Kancelarii Sejmu, które cytuje "Rz". Daje to koszt ponad 200 tys. zł na miesiąc każdej z komisji.
"Ich działalność powinna być wygaszana"
– Moim zdaniem działalność sejmowych komisji śledczych powinna być wygaszana – ocenił europoseł i współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń w programie "Graffiti" na antenie Polsat News. – Nie może być tak, że komisje śledcze czy specjalne zastępują funkcjonowanie normalnego państwa – przyznał polityk.
– Komisje okazały się spektaklem, na który mało kto dziś chce kupić bilet, żeby je oglądać. Jest ich tak wiele, że obywatele stracili rachubę, ile ich jest i co się na nich dzieje i o co w nich wszystkich chodzi. Wierzę w dobrze zorganizowane instytucje państwa. Po to mamy prokuraturę, po to mamy sądy, żeby one w normalnym państwie robiły normalną robotę – stwierdził Biedroń.
"Jedno z zaniechań tego rządu"
– My, jako Lewica, będziemy popierali wszelkie działania, które zmierzają ku bezpieczeństwu granicy. Musimy mieć pewność i przekonanie, że rząd robił wszystko, żeby nas chronić – przekonywał w Polsat News jeden z liderów Lewicy
– Jeżeli są sytuacje, w której przerzuca się na drugą stronę kilkakrotnie kobietę w ciąży, w której przerzuca się osobę z połamanymi nogami na stronę białoruską, nie udzielając tym ludziom pomocy, to nie jest standard, o który walczyliśmy. (…) To, że wciąż są pushbacki na granicy, to jedno z zaniechań tego rządu, które trzeba w trybie pilnym załatwić – oznajmił europoseł Robert Biedroń.