Policjanci bez broni na granicy? "Zmienić to musiał Kierwiński"
Po śmierci szeregowego Mateusza Sitka z 1. Warszawskiej Brygady Pancernej, który został ugodzony nożem przez migranta na granicy z Białorusią, a także po ujawnieniu skandalu o zatrzymaniu żołnierzy, którzy wobec naporu grupy migrantów na granicę zdecydowali się na strzały ostrzegawcze rozgorzała dyskusja o tym, czy obrońcy granicy powinni móc używać broni. Okazało się, że funkcjonariusze policji... w ogóle jej nie posiadali.
Policjanci bez broni na granicy. To decyzja Kierwińskiego?
Obie sprawy wywołały tak duże oburzenie społeczeństwa, już już od piątku policjanci prewencji służący przy polsko-białoruskiej granicy mają mieć ze sobą broń osobistą. Tak przynajmniej wynika z nieoficjalnych ustaleń RMF FM. "Decyzję w tej sprawie podjął dowodzący funkcjonariuszami. Ma ona związek z oceną sytuacji na miejscu" – podaje rozgłośnia.
Zaskakujący głos w sprawie pojawił się w piątek na platformie X. Maciej Wąsik z Prawa i Sprawiedliwości poinformował, że w okresie kiedy Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji kierował Mariusz Kamiński "policjanci na granicy do służby patrolowej zawsze mieli broń osobistą, a na posterunkach broń długą", a w oddziałach zwartych – broń gładkolufową.
"Nie było opcji bez broni! Zmienić to musiał Marcin Kierwiński..." – podkreślił kandydat PiS do Parlament Europejskiego.
Żandarmeria zatrzymała żołnierzy
Przypomnijmy, że Żandarmeria Wojskowa zatrzymała żołnierzy, którzy użyli broni wobec uzbrojonej w niebezpieczne narzędzia grupy imigrantów na granicy polsko-białoruskiej. Do incydentu doszło na przełomie marca i kwietnia tego roku w okolicy miejscowości Dubicze Cerkiewne.
Sprawa wstrząsnęła opinią publiczną i wywołała dyskusje na temat możliwej dymisji ministra obrony narodowej oraz ministra sprawiedliwości. Szczególnie bulwersujący jest fakt, że incydent przez ponad dwa miesiące był ukrywany przed społeczeństwem.