Policjanci bez broni na granicy? "Zmienić to musiał Kierwiński"

Policjanci bez broni na granicy? "Zmienić to musiał Kierwiński"

Dodano: 
Marcin Kierwiński, były szef MSWiA
Marcin Kierwiński, były szef MSWiA Źródło: PAP / Albert Zawada
W okresie kierowania MSWiA przez Mariusza Kamińskiego "nie było opcji", żeby funkcjonariusze służący na granicy nie mieli broni – podkreśla Maciej Wąsik. Według polityka PiS, za zamianę tę musi odpowiadać Marcin Kierwiński.

Po śmierci szeregowego Mateusza Sitka z 1. Warszawskiej Brygady Pancernej, który został ugodzony nożem przez migranta na granicy z Białorusią, a także po ujawnieniu skandalu o zatrzymaniu żołnierzy, którzy wobec naporu grupy migrantów na granicę zdecydowali się na strzały ostrzegawcze rozgorzała dyskusja o tym, czy obrońcy granicy powinni móc używać broni. Okazało się, że funkcjonariusze policji... w ogóle jej nie posiadali.

Policjanci bez broni na granicy. To decyzja Kierwińskiego?

Obie sprawy wywołały tak duże oburzenie społeczeństwa, już już od piątku policjanci prewencji służący przy polsko-białoruskiej granicy mają mieć ze sobą broń osobistą. Tak przynajmniej wynika z nieoficjalnych ustaleń RMF FM. "Decyzję w tej sprawie podjął dowodzący funkcjonariuszami. Ma ona związek z oceną sytuacji na miejscu" – podaje rozgłośnia.

Zaskakujący głos w sprawie pojawił się w piątek na platformie X. Maciej Wąsik z Prawa i Sprawiedliwości poinformował, że w okresie kiedy Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji kierował Mariusz Kamiński "policjanci na granicy do służby patrolowej zawsze mieli broń osobistą, a na posterunkach broń długą", a w oddziałach zwartych – broń gładkolufową.

"Nie było opcji bez broni! Zmienić to musiał Marcin Kierwiński..." – podkreślił kandydat PiS do Parlament Europejskiego.

twitter

Żandarmeria zatrzymała żołnierzy

Przypomnijmy, że Żandarmeria Wojskowa zatrzymała żołnierzy, którzy użyli broni wobec uzbrojonej w niebezpieczne narzędzia grupy imigrantów na granicy polsko-białoruskiej. Do incydentu doszło na przełomie marca i kwietnia tego roku w okolicy miejscowości Dubicze Cerkiewne.

Sprawa wstrząsnęła opinią publiczną i wywołała dyskusje na temat możliwej dymisji ministra obrony narodowej oraz ministra sprawiedliwości. Szczególnie bulwersujący jest fakt, że incydent przez ponad dwa miesiące był ukrywany przed społeczeństwem.

Czytaj też:
Są wyniki sekcji zwłok zmarłego żołnierza. Komunikat prokuratury
Czytaj też:
Ujawniono nazwisko i wizerunek zmarłego żołnierza. Znamy też datę pogrzebu
Czytaj też:
Prezydent mocno odpowiada Tuskowi ws. prok. Janeczka. "Szukanie kozła ofiarnego"

Opracowała: Anna Skalska
Czytaj także