Rewolucja w Belgii. Premier podał się do dymisji
Mieszkańcy Belgii głosowali nie tylko w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale także w wyborach federalnych oraz regionalnych.
Prawicowa partia Nowy Sojusz Flamandzki (N-VA) prawdopodobnie pozostanie największym ugrupowaniem w belgijskim parlamencie. N-VA uzyskała 25 proc. głosów Flamandów, a formacja Flamandzki Interes – 22 proc. We frankofońskiej Walonii zwycięzcą okazała się liberalna partia Ruch Reformatorski (MR), uzyskując 22 proc. poparcia i wygrywając z Partią Socjalistyczną, która otrzymała 18 proc. Jak podała agencja Belga, utworzenie rządu federalnego zajmie kilka miesięcy. Podział Belgii na trzy wspólnoty (trzecią stanowi niewielka wspólnota niemieckojęzyczna), cztery regiony (Walonię, Flandrię, Brukselę i region niemieckojęzyczny) i wynikające z tego polityczne rozdrobnienie sprawia, że po każdych wyborach federalnych z reguły bardzo trudno jest zbudować koalicję, która wyłoni rząd.
Premier Belgii ogłasza swoją dymisję. "Przegraliśmy"
W wyborach do Parlamentu Europejskiego w Belgii partia premiera De Croo, Flamandzcy Liberałowie i Demokraci (Open VLD), uzyskała tylko 5,7 proc. – wynika z sondażu exit poll. To wynik niższy o niemal 3 pkt. proc. niż w poprzednich wyborach europejskich, w 2019 r.
Alexander De Croo ogłosił, że w poniedziałek zrezygnuje z funkcji premiera. Do czasu wyboru swojego następcy pozostanie tymczasowym szefem belgijskiego rządu. – Dla nas był to szczególnie trudny wieczór. Przegraliśmy. Jutro ustąpię z funkcji premiera – poinformował De Croo.
Głosowanie w Belgii jest obowiązkowe, co zapewnia zazwyczaj wyższą niż w innych krajach UE frekwencję. Za niestawienie się w lokalu wyborczym grożą kary, choć często nie są one egzekwowane.
Belgowie wybierają 22 eurodeputowanych. Do parlamentu federalnego wyłonionych zostało 150 posłów, do parlamentu Flandrii – 124, regionu Brukseli – 89, Walonii – 75, a parlamentu mniejszości niemieckojęzycznej – 25.