Śmierć polskiego żołnierza na granicy. Wiadomo, jak wygląda jego zabójca
Gazeta ustaliła, że organy ścigania znają wizerunek mężczyzny, który na białoruskiej granicy zaatakował młodego żołnierza Wojska Polskiego.
"Moment ataku na 21-letniego szeregowego Mateusza Sitka, który został raniony nożem przymocowanym do kija, kiedy zbliżył się do zapory, by załatać w niej wyrwę, utrwaliły kamery Straży Granicznej umieszczone na masztach" – czytamy.
Na nagraniu widać sprawcę, chociaż zdjęcie jest niewyraźne. Po poddaniu specjalistycznej obróbce okaże się, na ile uda się wyostrzyć obraz jego twarzy – zaznacza dziennik.
Co wiadomo o zabójcy polskiego żołnierza? "Ma śniadą cerę"
Źródło znające zapis wideo powiedziało "Rz", że napastnik ma śniadą cerę, co może oznaczać, że nie jest to funkcjonariusz białoruskich służb, lecz jeden z migrantów przebywających po białoruskiej stronie.
"Po ugodzeniu żołnierza nożem atakujący zbiegł w głąb Białorusi. Polskie służby liczą, że sprawcę zabójstwa polskiego żołnierza pomogą rozpoznać sami migranci przebywający w ośrodkach Straży Granicznej" – czytamy.
Pytania o przyczynę śmierci i udzielenie pomocy
Cytowany w artykule prokurator Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawie, powiedział, że śledczy czekają na opinię biegłego, który wskaże przyczyny śmierci żołnierza. Jak dodał, sekcja zwłok wykazała, że "w następstwie doznanej rany kłutej klatki piersiowej nastąpiło uszkodzenie lewego płuca oraz niedokrwienno-niedotlenieniowe uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego".
Według informacji "Rz" prokuratura bada także kwestie związane z udzielaniem pomocy żołnierzowi. Sprawdza m.in. dlaczego wieziono go ciężko rannego do szpitala powiatowego w Hajnówce, zamiast helikopterem wprost do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie przy ul. Szaserów, który dysponuje nieporównanie większymi możliwościami w zakresie sprzętu i specjalistów.