Rząd zawiódł LGBT. Staszewski: Ile jeszcze razy usłyszymy "nie teraz"?
Staszewski to aktywista znany ze zniesławiającej Polskę akcji sugerującej, że w kraju istniały "strefy wolne od LGBT". Zmiana władzy dała mu nadzieję na wprowadzenie przepisów dot. m.in. związków partnerskich, tzw. małżeństw jednopłciowych oraz legalizacji aborcji. Po pół roku rządów koalicji premiera Donalda Tuska aktywista przyznaje, że ma coraz mniej nadziei. Przy okazji wyborów do PE i słabego wyniku Lewicy, Staszewski ocenił kondycję tej formacji.
– Do wyborów nie poszli przede wszystkim wyborcy i wyborczynie Lewicy. W tym upatruję przyczyny klęski tego ugrupowania, bo niewątpliwie z wielką klęską mamy do czynienia. Ludzie stracili wiarę w ich sprawczość. Minęło ponad pół roku, a obiecywanego zakazu mowy nienawiści jak nie było, tak nie ma, o związkach partnerskich i legalnej aborcji nie wspominając – stwierdził w rozmowie z Onetem. Działacz zauważa, że homoseksualista, wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Śmiszek (partner Robertta Biedronia) zamiast wspierać swoje środowisko w kraju, jedzie do Brukseli. "Rodzina na swoim w europarlamencie – to hasło, które słyszę teraz od wyborców i wyborczyń Lewicy. Można się z tego śmiać, ale obserwuję objaw poważnej politycznej choroby. Liderzy nie wyciągają żadnych wniosków, nie słyszą głosów, że coś nie działa" – ocenia.
Bodnar nie chce rozliczać PiS?
Staszewski opowiada, że próbował naciskać na władzę, aby ta zajęła się rozliczeniem rządów PiS w zakresie podejścia do LGBT: "Jako fundacja Basta na początku roku wysłaliśmy list do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara i wiceministra Śmiszka, apelując o rozliczenie PiS-u ze wszystkich niegodziwości wobec osób LGBT+. Postulowaliśmy kompleksowy raport na temat tego apogeum nienawiści z ostatnich ośmiu lat. Nasz list pozostał bez odpowiedzi. Nie biłem na alarm, dałem rządowi czas. Napisałem do Śmiszka miesiąc przed tymi wyborami. Znów cisza".
"rzez lata czasów PiS żyliśmy z jednym wrogiem. Nagle sytuacja się skomplikowała, ujawniły się wewnętrzne konflikty. Od ludzi, po których nigdy bym się tego nie spodziewał, usłyszałem, że im przeszkadzam, a moje czepianie się polityków szkodzi sprawie" – wyznał Bart Staszewski.
Aktywista podkreśla, że osoby LGBT czekają już zbyt długo na realizację swoich postulatów. "Wiele organizacji LGBT+ wstrzymuje się z ocenami rządu i wywieraniem na niego presji. Rozumiem, że każdy chciałby mieć dobre relacje z politykami u władzy, tylko co dalej? Ile jeszcze razy usłyszymy 'nie teraz'?" – pyta gorzko.