Chciał zaatakować nożem Bąkiewicza. Sąd wypuścił go na wolność
W sobotę Robert Bąkiewicz poinformował, że policja udaremniła próbę ataku na jego osobę. Napastnikiem był mężczyzna, który podczas Marszu Milczenia planował zaatakować Bąkiewicza za pomocą noża.
– Jesteśmy w tej chwili po Marszu Milczenia. Policja udaremniła atak nożownika, który przyszedł z takim narzędziem. Chciał dokonać przestępstwa, powiedział, że chce mnie "za***ać". Przepraszam za te słownictwo, ale tak to wygląda. Nie wiem dokąd dąży ta eskalacja nienawiści w Polskach, ale niedługo się nawzajem pozabijamy – relacjonował Bąkiewicz na nagraniu wideo zamieszczonym w sieci.
Niedoszły zabójca na wolności
We wtorek Bąkiewicz poinformował, że niedoszły napastnik został, po postawieniu zarzutów, wypuszczony na wolność. Sąd orzekł wobec niego jedynie środek zapobiegawczy – zakaz zbliżania się do niedoszłej ofiary. Problem w tym, że Bąkiewicz nie wie, jak wygląda osoba, która chciała go zabić, co oznacza, że nie będzie mógł odpowiednio zareagować, jeśli napastnik będzie próbował się do niego zbliżyć i złamać nałożony zakaz.
"Aby zrozumieć wydarzenie, muszę podać, że potencjalnego zabójcy nie widziałem i nie znam, ponieważ policja zneutralizowała go, zanim doszło do bezpośredniego ataku, a ja o wszystkim dowiedziałem się już po jego zatrzymaniu" – napisał Bąkiewicz na swoim koncie na Facebooku.
"I teraz puenta: prokuratura (policja też) nie podały mi jednak danych osobowych napastnika, ani jego zdjęcia, ani rysopisu. Naturalne jest więc, że jeśli oskarżony będzie miał zamiar zbliżenia się do mnie, łamiąc zakaz prokuratorski, to ja nawet o tym nie będę wiedział. Nie chcę być tutaj negatywnym recenzentem prokuratury i jej działań, ale takie postępowanie wydaje mi się skrajnie nieracjonalne, ponieważ nie zapewnia mi ono minimum bezpieczeństwa" – dodał.