Andruszkiewicz: Władza realizuje niemiecką politykę historyczną w Polsce
DoRzeczy.pl: Muzeum II Wojny Światowej usunęło z wystawy głównej ekspozycję dot. św. Maksymiliana Kolbego, bł. rodziny Ulmów i rtm. Witolda Pileckiego. Jak pan ocenia ten fakt?
Adam Andruszkiewicz: Ta władza chyba nienawidzi polskich bohaterów. Nie da się inaczej odpowiedzieć na to pytanie. Nie znam racjonalnego wytłumaczenia na tak haniebne działania. Chyba, że obecny, proniemiecki rząd, musi wpisać się w relatywizację historii, którą od bardzo dawna prowadzą Niemcy. Polega ona na tym, że wymazuje się odpowiedzialność Niemiec za drugą wojnę światową, mówi się o „nazistach”, a winą współdzieli się z innymi krajami, w tym obarcza się nią Polskę. Do tej narracji nie pasuje Witold Pilecki, rodzina Ulmów, czy św. Maksymilian Kolbe. Moim zdaniem obecna władza realizuje niemiecką politykę historyczną w Polsce.
Tak jawnie?
Tak to wygląda. Wynika to z bezczelności tej ekipy oraz presji zagranicy, jaka ciąży nad rządem Tuska. Obecna ekipa rządząca musi spłacać rachunek za poparcie, jakie otrzymuje z Brukseli. KPO nie zostało wypłacone za darmo, a Niemcy mają wiele do ugrania w przypadku polityki historycznej. Dlatego uważam, że Tusk czy Hołownia będą działać dalej w taki sposób, narażając na śmieszność nasz kraj i niszcząc prawdę o historii Polski w czasie II wojny światowej.
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz mówi o skandalu i domaga się przywrócenia elementów wystawy. To jakiś plus?
Chciałbym, żeby wicepremier Kosiniak-Kamysz zaczął działać, pokazywać konkrety, zamiast mówić. Do dziś tylko mówi, apeluje jak w przypadku organizacji pomagającym przedostawać się migrantom do Polski, a efektów nie widać. Polityka oceniamy po tym, czy jest sprawczy,czy nie. W przypadku lidera PSL kompletnie nie widać, żeby był politykiem, którym coś może i ma realny wpływ.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.