Miedwiediew podał "uzasadniony powód" do wypowiedzenia wojny. "Rosja będzie zmuszona"
– Kradzież mienia państwowego, pod pewnymi warunkami, można ogólnie zakwalifikować jako agresję, a nawet casus belli, gdyż w odpowiedzi państwo może mieć prawo do indywidualnej i zbiorowej samoobrony – powiedział Miedwiediew na Międzynarodowym Forum Prawnym w Petersburgu.
Przekonywał, że Rosja nie będzie atakować krajów zachodnich, mimo ich udziału w wojnie po stronie Ukrainy. Zdaniem Miedwiediewa państwa te będą musiały ponieść "odpowiedzialność moralną i prawną". – Będziemy zmuszeni odpowiedzieć zgodnie z zasadą wzajemności – oświadczył.
Wcześniej stwierdził, że władze Rosji będą domagać się od krajów Zachodu zrekompensowania szkód, jakie wyrządziły rosyjskiej gospodarce jednostronnymi sankcjami. Zaproponował także oszacowanie strat wszystkich krajów, na które Zachód nałożył sankcje z pominięciem Rady Bezpieczeństwa ONZ. – Takich państw będzie sporo – podkreślił Miedwiediew.
Miliardy dolarów z rosyjskich zysków trafią na Ukrainę. Decyzje G7 i UE
W pierwszej połowie czerwca przywódcy państw G7 osiągnęli porozumienie w sprawie udzielenia Ukrainie pożyczek o wartości 50 mld dolarów z wykorzystaniem odsetek od rosyjskich aktywów zamrożonych na Zachodzie w związku z wojną.
Jednocześnie Unia Europejska zatwierdziła już transfer dochodów z zamrożonych aktywów Rosji na Ukrainę. W lipcu w ramach tego mechanizmu Kijów otrzyma pierwszą transzę w wysokości 1,5 mld euro. 90 proc. tych środków zostanie przeznaczone na potrzeby wojskowe, a 10 proc. na odbudowę kraju.
Rosja grozi UE "bardzo bolesną" odpowiedzią
Próby czerpania przez Zachód dochodów z zamrożonych aktywów Rosja uważa za przestępcze. Rzeczniczka rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych Maria Zacharowa oświadczyła, że reakcja Moskwy będzie "bardzo bolesna" dla Unii Europejskiej.
Według szacunków Bloomberga łączna wartość zamrożonych rosyjskich aktywów w UE wynosi około 219 mld euro. Oczekuje się, że aktywa te będą generować zysk w wysokości około 3-5 mld euro rocznie.