Wielki Reset z perspektywy Kowalskiego
Termin oznacza radykalny globalny projekt socjalistycznej przebudowy m.in. systemu ekonomii i społeczeństwa w imię nie tylko „ekologicznych imperatywów”, który powstał na Światowym Forum Ekonomicznym. W tle obserwujemy jednak i tak samoistne radykalne zmiany cywilizacyjne, które mogą zwiastować świt, a według innych raczej zmierzch, a nawet głęboką noc naszej cywilizacji. Jak kształtują się idee resetu pisanego małymi i wielkimi literami dyskutowali także eksperci na polskiej konferencji pt. „Architektura i infrastruktura Wielkiego Resetu” w dniach 27-29 czerwca 2024. Minorowe nastroje przerywają wyraźne światełka nadziei. Czy okażą się wystarczająco silne? Tak czy owak przy okazji powstaje niezwykła synteza dorobku naszej cywilizacji.
Kryzys Covid-19. Książę Karol na stronie World Economic Forum w Davos oraz na stronie The Royal Family Channel mówi o „wielkiej szansie” wielkich zmian, stworzeniu zupełnie nowych branż i nowym podejściu do ziemi, ludzi i ekonomii, wręcz bioekonomii, oraz o „umieszczeniu natury w sercu naszych aktywności”. W powstrzymywaniu się w dotarciu do zrównoważonej przyszłości „nie możemy więcej tracić czasu”. „Czas na działanie właśnie nadszedł” – mówi wprost. Po ciągu sugestywnych zdjęć lotniczych pokazujących ludzi i planetę, oraz po ciągu skojarzeń zaznaczonych jako pojęcia na ekranie, w opisie pojawia się wreszcie to słowo: RESET. Mamy więc: REimagine, REthink, REinvent, REbuild, RESET (co można streścić jako: przemyśl, przekuj, przebuduj, zresetuj). Tak, sam Książę Karol, cztery lata temu wzywa do Wielkiego Resetu. Data premiery obu materiałów została zsynchronizowana: 3 czerwca 2020, to 3 miesiące po tym, gdy WHO ogłosiło pandemię Covid.
„Teraz nadszedł historyczny moment nie tylko aby zwalczyć koronawirusa, ale aby na nowo ukształtować system” – podniesionym głosem wzywa Klaus Schwab założyciel i prezes World Economic Forum w Davos (czyli Światowego Forum Ekonomicznego). Oto”Okno, które nigdy wcześniej się nie pojawiło i nigdy później się nie pojawi” – wtóruje mu Książę Karol. Do Wielkiego Resetu nawołują kolejno w filmie inauguracyjnym: dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego Kristalina Georgieva, Sekretarz Generalny ONZ – Antonio Gunterres, Aye Banga – prezes MasterCard, Brad Smith – CEO firmy Microsoft i inni. Będzie odtąd sprawiedliwie, rozwój będzie zbalansowany, a przyszłość świetlana. Ale to tylko zapowiedź szczytu World Economic Forum w 2021 roku. Tytuł „Wieki Reset” nosi przecież to tuż po jubileuszowym, 51-sze spotkanie w Davos w 2021 roku. Nie, nie będę wypowiadać się na temat, czy forum w Davos miało już przygotowany plan na ten konkretny czas pandemii, czy szybko ogłoszono projekt przy najbliższej nadarzającej się okazji. To tak naprawdę bez znaczenia. „Dla planety nie ma szczepionki” mówi i tak pierwszy sekretarz ONZ (to nazewnictwo jakoś bardziej mi pasuje).
Lew nie zjada koźlęcia
Zarówno z tego filmu promocyjnego, jak i danych na stronie centrum w Davos – bardzo trudno się jednak dowiedzieć, na czym miałby ów Wielki Reset polegać (Tak, pisze się go z dużej litery). Chciwie wyłapuję słowa takie jak: bioekonomia, zrównoważony rozwój, współpraca prywatno-publiczna – to przecież same ogólniki, a wszystko bardzo obficie polane sosem szczytnych haseł i pozytywnych skojarzeń. Strumień przymiotników i rzeczowników takich jak: bezpieczeństwo, postęp, balans, lepsza przyszłość płynie szeroko. Szansa dla przyszłych pokoleń, rozwiązania zorientowane na przyszłość, korzystne rozwiązania –słucham i nasiąkam tą wizją, w której kompletnie brakuje konkretów. Klaus Szwab swoim szorstkim niemieckim akcentem, jakby każde słowo przepływało przez tunel wypchany pocierającymi się o siebie krzemieniami, a mimo to niczym nie zrażony, jak wprawny mówca motywacyjny na bajkowych skrzydłach motyla buduje w nas obraz świetlanej przyszłości. Tak, wszystko będzie odtąd piękne. Lew nie będzie zjadał koźlęcia, a węże będą tańczyć mambę i tak zarabiać na życie, a te wszystkie największe globalne korporacje i czołowi przywódcy świata, którzy zjeżdżają do Davos są łagodni niczym gołębice i potulni niczym baranki i chcą tylko zawsze naszego wspólnego dobra.
Człowiek z Davos ujawnia potężną sieć miliarderów i głów państw
Każde słowo wydaje się starannie wyreżyserowane. Moje wprawne ucho PR wyłapuje staranne przygotowania tego przekazu. Ostatnio zbawiciele świata z Davos przekonują do odbudowania zaufania, w tym zwłaszcza z udziałem biznesu”.To czas, aby ludzie usiedli razem, słuchali się nawzajem i odbudowali zaufanie” – słyszę. Mam nieodwołane skojarzenia z czasami komunizmu, gdy kolejni mówcy powtarzają po wielokroć tę samą mantrę: odbudujmy zaufanie do siebie nawzajem. Słowo „trust” czyli zaufanie, w ustach Klausa Schwaba brzmi, ze względu na jego twardy akcent niczym seria z karabinu maszynowego. Klaus Schwab może i ma dobre zamiary. Wygląda dobrotliwie niczym wielki pluszowy miś, który przeprowadzającemu z nim wywiad Davidowi Rubinsteinowi tłumaczy, że obrazy II wojny światowej na pograniczu niemiecko – szwajcarskim ukształtowały go na zawsze. I on tej wojny chce uniknąć – podobnie jak George Soros – światowy filantrop polityczny, jak sam siebie określał czy twórcy szkoły frankfurckiej. Oto on także – wielki miś z Davos namawia wszystkich do współpracy oraz do „odbudowania zaufania”. To dlatego zbudował chyba największą organizację networkingową na świecie. W Davos bywają: Angela Merkel, prezydent Putin, prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Kanady Justin Troudeau, przywódca i premier Chin, szefowa Unii Europejskiej Ursula von der Leyen i wielu wielu innych. Najbardziej zdziwiła mnie obecność znanego rzecznika przyrody Davida Attenborough, który wieścił koniec ogrodu Eden, czy znanej badaczki szympansów Jane Goodall. Cóż, sieci K. Schwaba są naprawdę gęste… Tylko w tym roku WEF donosi o goszczeniu ponad 50 – głów państw… Mnie nie przekonuje ten cały górnolotny język zbawicieli świata, skoro aby zakwalifikować się do programu New Champions trzeba mieć przychody powyżej od 20 mln do 1 mld dolarów rocznie. Nie tylko ja mam obiekcje. Książka znanego dziennikarza Petera S. Goodmana: „Davos Man: How the Billionaires Devoured the World” (Człowiek z Davos: Jak miliarderzy pochłonęli świat) – mówi sama za siebie. „Korespondent ds. ekonomii globalnej dziennika New York Times mistrzowsko ujawnia, w jaki sposób systematyczne grabieże świata przez miliarderów – bezczelnie przyspieszone w czasie pandemii – zmieniły życie w XXI wieku i niebezpiecznie zdestabilizowały demokrację (…) Najbogatsi ludzie wyszli z triumfu kapitalizmu w zimnej wojnie, aby splądrować pokój, pozbawiając rządy zasobów potrzebnych do służenia swoim ludziom i pozostawiając je tragicznie nieprzygotowanymi na najgorszą pandemię od stulecia”. czytam w opisie na witrynie Amazon. Wątki wręcz kryminalne wielkiego biznesu w tym kontekście ujawnia materiał: What's really behind "The Great Reset"?
Brak konkretów, ale jesteśmy wciąż o krok
Nikt nie musi mnie za to przekonywać o idei rządu światowego, bo ja właśnie go oglądam. Nadal szukam tych konkretów i nadal nie znajduję. Jest ESG – bo rozwój ma być w obszarze środowiska, społeczeństwa i zarządzania (ESG- environmental, social, governance) i jeszcze „resilient, equitable and sustainable” (odporny, sprawiedliwy i zrównoważony). Nadal niewiele mi to mówi. Jest czwarta rewolucja przemysłowa (to neologizm i nazwa instytutu organizacji Klausa Schwaba oraz tytuł jego książki), oparta o najnowsze technologie jak sztuczna inteligencja, Internet rzeczy, biotechnologie, drukarki 3D, czy pojazdy autonomiczne. Szukam dalej. Plączę się w tysiącach inicjatyw i programów oraz rozmaitych instytucji podległych WEF. Może ekonomia będzie nieco bardziej konkretna. Znajduję więc: „sharing economy (ekonomia współdzielenia), inclusive economy (ekonomia inkluzyjna –tak bo osoby niepełnosprawne są tu i ówdzie wymieniane obok LGBT+) oraz kapitalizm interesariuszy (stockholders economy). Z tego Klaus Schwab jest dumny najbardziej, to sam wymienia w wywiadzie jako swoje życiowe osiągnięcie. Dodaje w stylu mówcy motywacyjnego: prawdziwy lider ma rozum, serce i duszę. „Maestro” – zwraca się do niego będący pod wrażeniem jego osobowości i wywodów dziennikarz. Kapitalizm interesariuszy ma przecież troszczyć się o wszystkich aktorów i odbiorców. I nagle doznaję olśnienia: to przecież chyba o to chodzi, aby wszystko było takie ogólne, efemeryczne, wzniosłe i kompletnie oderwane od rzeczywistości. I kompletnie nie ufam rekinom biznesu, które zapisały się właśnie do baletu i chóru zbawców świata. „Kapitalizm, który znamy już umarł – słyszę w kolejnym w filmie reklamującym Wielki Reset…i jeszcze, że kapitalizm ma nie kierować się odtąd wyłącznie zyskiem. Słyszę o „kulminacyjnym momencie ludzkości” podczas wirtualnej konferencji WEF w 2021 roku.
Wreszcie 5 filarów WR
Za to w materiale video: Virtual press conference on The #DavosAgenda 2021 | World Economic Forum – na początku Klaus Schwab nieco bardziej odsłania tajniki Wielkiego Resetu i wymienia 5 obszarów polityk publicznych wzajemnie podłączonych: 1. odpowiedzialna transformacja przemysłu, gdzie biznes akceptuje zasady interesariuszy, 2. wzmocnienie globalnego zarządzania (enhancing global stewarship), jak słyszę na rzecz rozwiązania kryzysu klimatycznego i na rzecz świata wolnego od śladu węglowego pod sztandarami COP26, 3. budowa sprawiedliwej ekonomii i systemu społecznego oraz pracy i dóbr, a także przyzwoitego poziomu życia dla wszystkich (słowo dla wszystkich znowu spływa złotonośnym miodem), 4. technologie dla dobra, 5. globalna, multilateralna współpraca zaadoptowana do potrzeb XXI wieku, którą on nazywa mulilateral system 4.0. Wszystko brzmi świetnie, zanim powiem, dlaczego nie może się udać, podkreślmy to wszystko grubą kreską: to socjalistyczne mrzonki, może najgłębsze ludzkie tęsknoty, ale kompletnie pozbawione realizmu. Na tysiącu zakładek WEF widzimy nieco bardziej wyraźne ślady tej utopii. CBDC to cyfrowa waluta emitowana przez bank centralny, a na stronie Centrum Nowej Gospodarki i Społeczeństwa widzimy artykuł nt przejrzystości wynagrodzeń w celu odgórnego zrównania płac kobiet i mężczyzn, czy sprint parytetu płci, Sojusz Dobrej Pracy (Good Work Alliance), gospodarka opieki (global care economy) – chodzi o problem podkradania pielęgniarek krajom uboższym. 10 centrów WEF pracuje na pełną parę. Widzę jeszcze priorytety na zero emisyjność. A „Ponad 130 firm wdraża wskaźniki raportowania zrównoważonego rozwoju” oraz kapitalizmu interesariuszy. Tu nowe standardy OISBB wprowadza specjalny przewodnik – trzeba raportować, co robi się dla planety, ludzi, prosperowania i nowych zasad etycznych, szykuje się kompleksowe raportowanie korporacyjne i inne wynalazki. Dostrzegam globalne rady przyszłości. Wśród bogatej wyszukiwarki partnerów setki globalnych firm – jest np. także fundacja Gatesów, Astra Zeneca, czy Apple. Lista jest gigantyczna i podzielona na wiele kryteriów.
„Reset” mamy pisać małą czy wielką literą? Kulisy polskiej konferencji
Bez wątpienia mamy do czynienia z gwałtownymi i radykalnymi zmianami cywilizacyjnymi w skali całego globu. To ważny powód, aby tym zmianom bliżej się przyjrzeć. Tak się składa, że w Warszawie, w dniach 27-29 czerwca, w gmachu Politechniki odbyła się właśnie trzydniowa konferencja poświęcona tej tematyce, pt.: „Architektura i infrastruktura Wielkiego Resetu – efekty badawcze i odbiór społeczny”. Jak mówił mi twórca projektu, którego konferencja była zwieńczeniem – prof. Jacek Janowski – był zdziwiony, że prawie nikt Wielkiemu Resetowi bliżej się nie przygląda i postanowił podjąć to wyzwanie od strony naukowej. Rozczarowałby się ten, który podczas bogatego, interdyscyplinarnego programu konferencji, która zgromadziła kilkudziesięciu wybitnych, specjalistów czasem z odległych dziedzin szukałby bezpośrednich dowodów ukrytej kontroli nad światem. Takich dowodów było niewiele, jak np. sterowanie sferą informacji w UE – wątki w wystąpieniu red. Tomasza Wróblewskiego, czy wykład nt aktywizmu sędziowskiego w USA – dr Małgorzaty Chalupowski lub np. rys historyczny nt World Economic Forum i Grupy Bilderberg dr hab. Mirosława Piotrowskiego. Natomiast ryzyka takich zakusów kontroli świata zostały przedstawione obficie i to być może jest o wiele ważniejsze. Wielki Reset został zdefiniowany bowiem nie tylko w sensie wąskim tak, jak rozumiał go Klaus Schwab, ale także w znaczeniu szerokim, właśnie jako przemiany cywilizacyjne (i tu chyba powinniśmy użyć małych liter). Do projektu dołączona jest VIII tomowa monografia (na razie ukazały się cztery tomy). „Wielki Reset stanowi gwałtowne i radykalne przyspieszenie procesów globalizacyjnych” (to definicja szeroka), ale także jest pojmowany jako „nieformalny plan podboju globalnego i indywidualnego” i dążenia do ustanowienia „systemu globalnej kontroli światowej” (definicja wąska) – czytam we wprowadzeniu do konferencji. Kluczowe pytanie, które przewijało się w tle wielu dyskusji panelowych to pytanie o samoistność tych zmian, bądź też sterowanie zmianą – jak to skonkludował prof. Andrzej Zybertowicz. Świat się zawsze przecież zmieniał, ale obecnie mamy do czynienia z zupełnie nowymi cechami tych zmian: nie tylko z nowym, globalnym poziomem tych zmian, ogromnym ich tempem oraz niesłychanie zaawansowanymi technologiami dającymi możliwości zintegrowanej kontroli. Jak to niezwykle trafnie i syntetycznie ujął prof. Janowski, wielki reset, to: ideologiczne inspiracje, technologiczne możliwości i ekonomiczne motywacje.
O czym jest polski projekt?
Wielotomowa publikacja towarzysząca projektowi analizuje kolejno elementy wielkiego resetu: ustala metodologię, opisuje symptomy, korelaty, wymienia obiekty wielkiego resetu, analizuje procesy oraz w ostatnim tomie przedstawia hipotezy i tezy. W środku wiele użytecznych narzędzi pojęciowych. I publikacje i sama konferencja tytanicznym wysiłkiem budują tak potrzebną nam wielką syntezę cywilizacyjną. To opus magnum ma także bardzo praktyczne wymiary. Musimy próbować pokonać poczucie bezradności i bierności, którymi przytłaczają nas te zmiany. Już sam „szok szybkości”, „szok złożoności” i „szok możliwości”, a nawet konieczność interdyscyplinarności są ogromnym wyzwaniem. Przeanalizujmy kolejno kilka przykładowych obszarów. W obszarze technologii autorzy projektu kierują naszą uwagę nie tylko na technologię block-chain, pojazdy autonomiczne, broń magnetyczną, komputery kwantowe, biometrię, uprawy wertykalne w rolnictwie, ale przede wszystkim na AI, zwaną sztuczną inteligencją, ale jak poprawiłby nas o.dr Michał Chaberek to raczej AA, czyli Advanced Algoritms (zaawansowane algorytmy), które stoją za tym wszystkim. W obszarze polityki widzimy szok przejścia od świata dwubiegunowego (Zachód kontra Wschód) do świata wielobiegunowego, gdzie dołączają np. kraje Południa i kraje BRICKS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA), aż do świata trans biegunowego, gdzie to globalne korporacje zyskują silniejszą pozycję niż kraje narodowe. W obszarze ekonomii i finansów widzimy nowe zjawiska, jak dochód gwarantowany, wirtualne waluty i wspomnianą nową mieszankę kapitalizmu i socjalizmu, a jeszcze bardziej nowego ekosocjalizmu. W obszarze kultury i społeczeństwa rysuje się ogromne spłaszczenie świata za sprawą Internetu, bańki informacyjne i inne zagrożenia medialne, rosnąca nomadyzacja, i metropolizacja oraz bezpośrednie ideologiczne wtręty jak genderyzm, obsesja na punkcie parytetów płci doprowadzająca tak naprawdę do dyskryminacji, czy bezrefleksyjna różnorodność, rozkład wartości – tak oto powstają fundamenty raczej cywilizacji śmierci i nienawiści niż życia i miłości. Sam program konferencji zawierał blok nt polityki i wojny, ekonomii, technologii, ideologii, ekonomii oraz prawa.
W jakich barwach rysuje się przyszłość Polski i świata? Okruchy nadziei
Choć wypowiedzi większości ekspertów na konferencji na Politechnice warszawskiej były utrzymane raczej w minorowych nastrojach, pojawiały się pewne przebłyski nadziei. O dużych strukturalnych wewnętrznych wyzwaniach Chin mówił prof. Bogdan Góralczyk. Podobnie kierunek na jednowładztwo w Komunistycznej Partii Chin może się okazać obroną przed chińską bezwzględną światową dominacją. Nie ma europejskiego demosu, czy europejskiego narodu – podkreślił zdaje się prof. Adam Wielomski, który upatrywał w tym rysę na planie centralizacji Europy i likwidacji (to już moje określenie) państw narodowych. Załamanie ekonomii Zielonego Ładu wieścił prof. Witold Modzelewski, który jego zdaniem nie spełnia podstawowych wymogów rachunku ekonomicznego. „Nas na to nie stać!” – grzmiał piętnując „tumiwisizm podatkowy”. „Problemem jest to, że problemy są tu tworzone a nie rozwiązywane” – słyszeli uczestnicy konferencji. Projekt Zielonego Ładu dla rolnictwa to próba stworzenia projektów wielkich latyfundiów, które już w starożytności skończyły się bankructwem – przypomniał prof. Zbigniew Krysiak. „Nie ma zbioru silnego, gdy elementy są słabe” – skonkludował krytykując odgórny model wprowadzania zmian, zamiast zmian oddolnych i organicznych. Masa bez państwa, bez własności, która rysuje się jako możliwy efekt Wielkiego Resetu – grozi także rewolucją. Może nawet naiwni także się kiedyś obudzą? – jak Bawaria, która zakazała genderowego języka?
Już kiedyś zakładano, że ma być lepiej i nic z tego nie wyszło
Już dawno zakładano, że Unia Europejska ma jakoby wyprzedzić USA, tymczasem dzieje się dokładnie odwrotnie. Wskazywano także na dysproporcje w strefie euro, gdzie na wprowadzeniu tej waluty skorzystały Niemcy czy Holandia, ale nie kraje Południa Europy, które katastrofalnie się zadłużyły. Ucieczka inwestorów z Europy do Chin, USA czy Afryki mówi sama za siebie jako odpowiedź na sterowanie gospodarki przy pomocy unijnej biurokracji. Z drugiej strony Chiny od 20-30- lat prowadzą wojnę z Zachodem, nie tylko gospodarczą. Dużo zależy od świadomości zwłaszcza elit „Albo staniemy razem jako kraje regionu, albo zostaniemy zmarginalizowani. Sama Polska jest krajem peryferyjnym z punktu widzenia świata” – prorokował prof. Tomasz Grosse. „Zachód to tygiel idei, nad którym nikt nie debatuje” – powstawały konkluzje. Redaktor Paweł Lisicki zauważył, że ostanie polskie rządy miały niestety dość jednorodne stanowisko wobec globalnych przemian. Tak naprawdę potrzebujemy nowych elit. Mówiono także, że niezbędnym warunkiem tego najbardziej ambitnego projektu panowania uniwersalnego nas światem którym jest Wielki Reset, jest jego zasięg, który musiałby być totalny, aby odnieść przynajmniej częściowy sukces. Konkurencja między Zachodem a np. BRICS i spadająca konkurencyjność wymuszą co najmniej jego korekty. Groźba wojny domowej, która gdzieś wisi nad nami wskutek alienacji elit brukselskich jest też jakąś szansą, choć szansą bardzo kosztowną. Stojące za tymi projektami przemiany świata pogaństwo i panteizm w sposób oczywisty ustawiają się w kontrze do Boga, do Absolutu, który wiemy, że przy końcu czasów zareaguje – „rozwiązaniem wszystkich problemów jest Jezus Chrystus z Nazaretu” – podsumował ks. prof. Tadeusz Guz. Teza „świat ma raka i tym rakiem jest człowiek” – jest sama w sobie utopijna i autodestrukcyjna. „Nie może być tak, że będziemy badać płatek śniegu, a lawina nas zasypie” – alarmowano także we wnioskach. „My opieramy się na logice dwuwartościowej, prawdy i fałszu” – podkreślał w podsumowaniu prof. Janowski mocno stawiając na zdrowy realizm.
Alarmujące opinie naukowców i ekspertów. Co te zmiany oznaczają dla Kowalskiego i jego rodziny?
Sama lista spraw i tematów konferencji być może brzmi dość ogólnikowo, ale wypowiedzi ekspertów uzmysławiają nam grozę momentu dziejowego, w którym się znaleźliśmy i rosnący imperatyw działania – tu akurat z Klausem Schwabem wszyscy się chyba zgadzamy. Wnioski z ankiety nt znajomości tematyki Wielkiego Resetu, które przedstawiła pani Monika Moroz-Czura wskazują, że tematyka ta wzbudza duży społeczny niepokój. Aż u 47% badanych osób wzbudza obawy, a u 18% pewne obawy. Z kolei 42,6% osób wie dużo na ten temat. To ważne, bo aż 45% respondentów stanowili przedsiębiorcy. Niezależnie od tego, czy wielki reset pisze się małą czy dużą literą gwałtowne zmiany globalizacyjne są faktem i lepiej chwycić tu kierownicę.
Dla Kowalskiego nie tylko zakusy tych organizacji, ale także traktatowe w samej Unii Europejskiej, które prześwietlałam w artykule „Żonglowanie wolnością”, „Zielony – ład czy nieład? Co oznacza walka o 0,89% dla polskich rodzin?, czy aborcyjne majstrowanie przy Karcie Praw Podstawowych mogą być brzemienne w skutkach. Ostatnio pisaliśmy na łamach Afirmacja.info o „Strategii Rady Europy dot. równości płci” – to wszystko w duchu Davos.
Suma summarum, zwłaszcza projekty ekologiczne oznaczają rosnące koszty życia, nieprzewidywalność, a być może nawet upadek zachodniej ekonomii. Eksperymenty z kolei ekonomii inkluzyjnej oznaczają z kolei presję wielkiego biznesu w wymuszaniu tej inkluzyjności, od przestrzegania wewnętrznych polityk i standardów, po dostęp pod określonymi inkluzywnymi warunkami do kontraktów i rynków, być może szantaż ekonomiczny, ryzyko rosnącej inwigilacji i kontroli społecznej. Równie groźnym, choć zupełnie niedocenianym kosztem tej wielkiej transformacji świata jest rozpad wewnętrznej spójności społeczeństw – to cena rozpadu rodziny naturalnej i rozkładu wartości. Przy masowym zapraszaniu imigrantów może oznaczać to chaos, rosnący poziom przestępczości, a nawet wojny i rosnące poczucie bezradności. Pewna samowystarczalność wydaje się być koniecznością.
Takich graczy jak organizacja z Davos jest przecież więcej…
Globalizacja, centralizacja i koncentracja globalnej władzy są faktem. Do zarządzania globalnym kryzysem nawoływał przecież Książę, a obecnie król Karol i przyznaje się sam K. Schwab. Co więcej Wśród światowych graczy nie tylko liczy się bowiem World Economic Forum Klausa Schwaba, ale wiele siostrzanych organizacji, którymi tutaj się nie zajmowaliśmy, a które wymienia np. prof. Janowski w tomie III, jak Klub Rzymski, Boao Forum for Asia, Council for Inclusive Capitalism, World Council of Religoipus Lreaders, United Nations Global Impact, czy Grupa Bilderberg, a które działają czasem na zasadzie jawnego spisku. W global governance uczestniczą organizacje międzynarodowe, jak instytucje Narodów Zjednoczonych, Światowa Organizacja Zdrowia, Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy oraz sama Unia Europejska itp.
Dlaczego jeszcze W(w)ielki R(r)eset nie może się udać?
Podniosłe i ogólnikowe hasła w PR-rze Klausa Schwaba są oczywiście zamglone i niejasne, nęcą utopijną wizją socjalizmu bez granic. Nowi zbawiciele świata nie biorą jednak pod uwagę następujących, moim zdaniem czynników:
1. Są to zmiany antydemokratyczne, schodzą od góry w dół. Światowi przywódcy decydują za nas o naszym życiu, nie pozostawiając koniecznej strefy nieuregulowanej, która zawsze była zarzewiem ludzkiej kreatywności i ostoją wolności.
2. Świadomością społeczną zarządza się tu przez hasła i emocje oraz li tylko obietnice, a nie konkrety. Propozycje te charakteryzuje rażący brak realizmu.
3. Konsolidacja elit światowych i homogeniczność ich poglądów jest groźna sama w sobie. Są wciągane w reguły myślenia grupowego (groupthink) czyli sugestii i presji grupy, bez miejsca na zdrową krytykę. Błąd ten popełniało wielu imperatorów otoczonych dworem czołobitnych doradców. Tak naprawdę zdrowsza dla świata jest współpraca kilku niezależnych ośrodków niż wypatrywanie i wciąganie w orbitę World Economic Forum już nawet pączkujących liderów i innowatorów. Szybko zaczynają myśleć, jak inni.
4. Gospodarka światowa, która ma być odtąd oparta w dużej mierze na centralnym planowaniu gubi reguły funkcjonalności.
5. Światem rządzą bardzo złożone, wieloczynnikowe reguły i czasem bardzo krucha równowaga. Pozbawione pokory wobec złożoności świata i odgórne sterowanie Wielkiego Resetu niszczy tę równowagę i nie liczy się zwłaszcza z lokalnymi zmianami.
6. Cała propozycja Wielkiego Resetu jest oparta na jednostronnej i zunifikowanej diagnozie (np. że za wszystkie zmiany klimatyczne odpowiada człowiek – por. TU). Cena za najdrobniejszą pomyłkę będzie miała zasięg tym razem globalny, a nie lokalny czy regionalny. Tymczasem system ten nie ma wewnętrznych zabezpieczeń przed takimi pomyłkami i fałszywymi diagnozami, a nasz świat nie ma przecież alternatywy. Tak naprawdę im wyższy stopień skali ryzyka, tym nastawienie na ostrożność i gęstość systemu zabezpieczeń powinno być większe.
7. Owe radykalne zmiany używają nowych, znacznie bardziej zakamuflowanych form kontroli i przymusu, jak mnożące się automatyczne i bezwzględne (bez wyroku sądu) kary administracyjne oraz regulacje (za wycięcie drzewa na własnej działce, niemożliwość wykopania studni czy dyktowanie jakim paliwem należy ogrzewać domy). Są jeszcze monitorowane i raportowane (np. system Grevio, raporty ESG także na tematy społeczne w firmach, które np. trzeba przedstawić w banku), niejasne i dwuznaczne lub sprzeczne prawo dające możliwość wielostronnej interpretacji, jak np. mowa nienawiści, jako koncepcji nie opartej na klasyfikacji czynu ale tożsamości ofiary, celowo asymetryczne systemy fiskalne i wiele innych.
8. Likwidacja państw jest groźna, bo to państwa stoją na straży naszej suwerenności – mówili prelegenci na warszawskiej konferencji. Realia proponowanej, albo raczej narzucanej redystrybucji są wyposażone w subtelne formy przemocy, którymi są także dotacje i zachęty finansowe – jak grzmieli niektórzy paneliści – sprawiają, że nasz obszar wolności się kurczy, a umowa społeczna, której następstwem jest państwo, przestaje działać. Państwo przestaje służyć obywatelom, ale obywatele państwu.
9. Uwikłanie w traumę II wojny światowej Klausa Schwaba czy George’a Sorosa sprawia, że nie dostrzegają oni zupełnie nowych zagrożeń, o wiele bardziej groźnych, jak np. możliwość stworzenia systemu światowej, niezwykle skutecznej inwigilacji.
10. Szczytne hasła, które są pralnią często szemranego sumienia bajecznie bogatych i wpływowych ludzi są zasłoną dymną dla postępującego uciskania i okradania mas. Zamiast uwspólnionych i rozgrzeszających haseł prościej byłoby fundować szkoły, kopać studnie, fundować stypendia, budować lokalne drogi czy dotować system opieki zdrowotnej dla najuboższych, czyli uprawiać być może bez zbędnego rozgłosu starą i mądrą charytatywność. Tymczasem uprawia się nowy socjalizm haseł zamiast rzeczywiście społecznie odpowiedzialnego biznesu.
Konferencja na Politechnice, w której miałam zaszczyt uczestniczyć w jednym z paneli nt roli mediów, uświetniła uczta muzyczna, którą był koncert „Requiem dla świata” pod batutą kompozytora Tomasza Radziwonowicza. Tak, odpoczynek dla świata, czyli właśnie „requiem” jest bardzo wskazany. I oby Ziemia nie rodziła fałszywych zbawicieli jak tych made in Davos. Jedynego prawdziwego Zbawiciela z nieba już mamy. Umożliwił nam realizm w spojrzeniu na siebie i świat. Bo świadomość faktu, że człowiek jest grzeszny i egoistyczny, tak naprawdę otwiera bramę na trzeźwe myślenie, zupełnie inne niż mrzonki World Economic Forum – brzmiące szlachetnie, ale mocno niebezpieczne.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.