Lisicki: Harris to oszalała aborcjonistka. Ziemkiewicz: Demokraci tracą grunt pod nogami
Joe Biden poinformował w niedzielę, że wycofuje się z kandydowania na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Oświadczenie Bidena jest następstwem fali nacisków z obozu demokratów, aby zrezygnował z wyścigu o Biały Dom, po nieudanej dla niego debacie z Donaldem Trumpem, która odbyła się pod koniec czerwca w telewizji CNN.
Kandydatem Partii Demokratycznej zostanie najprawdopodobniej Kamala Harris. Wiceprezydent spotkała się już ze sztabem wyborczym. Wyznaczenie Harris przez Bidena nie oznacza jednak, że została ona oficjalnie kandydatką, ponieważ ostateczna decyzja zapadnie na konwencji Partii Demokratycznej pod koniec sierpnia.
Wybory prezydenckie w USA zaplanowane są na 5 listopada 2024 r. Ich celem jest wyznaczenie jednego z kandydatów na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych i jednego z kandydatów na wiceprezydenta na czteroletnią kadencję przewidzianą od 20 stycznia 2025 r. do 20 stycznia 2029 r.
Według sondaży największe szanse na zwycięstwo ma kandydat republikanów Donald Trump. Jego ostatnie notowania wzrosły po zamachu, który miał miejsce 13 lipca podczas spotkania z wyborcami w mieście Butler w stanie Pensylwania.
Harris za Bidena? Lisicki i Ziemkiewicz komentują
W najnowszym odcinku programu "Polska Do Rzeczy" Paweł Lisicki i Rafał Ziemkiewicz skomentowali m.in. rezygnację Joe Bidena z walki o reelekcję. – Stało się to, co można było przewidzieć, a więc Joe Biden ustąpił. Zgłosiła się Kamala Harris, która ogłosiła, że to ona będzie kandydatką Partii Demokratycznej, choć chyba tego nie wiadomo na pewno, bo zaczęło się od razu kłębowisko żmij – powiedział red. naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki.
– Myślę, że jednak będzie. Namaścił ją Joe Biden, który zrezygnował z walki o reelekcję – powiedział Rafał Ziemkiewicz. Pytanie, czy w ogóle wiedział, co robi? To jest bardzo ciekawa kwestia, tzn. na ile Biden w końcowej fazie prezydentury mógł wykonywać czynności zdradzające świadomość – mówił Lisicki.
– Trudno spekulować o zdolnościach Joe Bidena. Pytanie, co przechyliło wagę i co sprawiło, że Biden zdecydował się napisać list, w którym ogłosił, że rezygnuje z walki o reelekcję. Przecież twardo deklarował, że nie będzie ustępował. Mało tego, ostatni taki tweet napisał 19 godzin przed rezygnacją. Co się stało w międzyczasie? Dowiedziałem się m.in., że przyjechał do niego jeden z doradców, który przywiózł mu jakieś informacje. Co mógł mu przywieźć? Demokraci zaczęli robić jakiś szwindel wokół swojej konwencji, a mianowicie wokół sposobu głosowania. Mało tego, okazało się, że prawem kaduka, do tych delegatów, którzy zostali wybrani w terenie, Partia Demokratyczna dodaje superdelegatów. Nie wiem, czy po prostu nie powiedziano Bidenowi, że i tak nie dostanie nominacji, więc żeby sobie oszczędził kompromitacji – ocenił Rafał Ziemkiewicz.
Zwiastun 314. odc. programu "Polska Do Rzeczy"