Joe Biden ogłosił w niedzielę, że nie będzie ubiegał się o drugą kadencję na stanowisku prezydenta USA. Amerykański przywódca skierował oświadczenie do rodaków. Jak stwierdził, pełnienie funkcji głowy państwa było "największym zaszczytem" w jego życiu.
"Chociaż moim zamiarem było ubieganie się o reelekcję, uważam, że w najlepszym interesie mojej partii i kraju będzie, jeśli zrezygnuję i skupię się wyłącznie na wypełnianiu moich obowiązków jako prezydenta przez resztę kadencji" – napisał Biden w komunikacie, który umieścił na platformie X.
Nagły zwrot w USA. Biden podjął decyzję
"Chciałbym wyrazić moją głęboką wdzięczność wszystkim tym, którzy tak ciężko pracowali, abym został ponownie wybrany. Chcę podziękować wiceprezydent Kamali Harris za to, że była niezwykłym partnerem w całej tej pracy. I pozwólcie mi wyrazić moje szczere uznanie dla narodu amerykańskiego za wiarę i zaufanie, jakie we mnie pokładacie" – oświadczył Joe Biden.
Polityk podkreślił, że Ameryka przez ostatnie trzy i pół roku poczyniła "ogromne postępy jako naród". "Wiem, że nic z tego nie udałoby się osiągnąć bez was, Amerykanów. Razem przezwyciężyliśmy pandemię, zdarzającą się raz na 100 lat. I najgorszy kryzys gospodarczy od czasu Wielkiego Kryzysu. Chroniliśmy i zachowaliśmy naszą demokrację. Ożywiliśmy i wzmocniliśmy nasze sojusze na całym świecie" – wskazał.
Joe Biden od dłuższego czasu był pod presją m.in. czołowych polityków Partii Demokratycznej, którzy sugerowali, że powinien wycofać się z wyścigu prezydenckiego. Bidena do rezygnacji mieli przekonywać liderzy Demokratów w obu izbach Kongresu, w tym była spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi.
W jednym z wywiadów Biden stwierdził, że mógłby wycofać się z listopadowych wyborów tylko w jednym przypadku. Chodzi o problemy zdrowotne. Polityk przerwał kampanię z powodu zakażenia COVID-19, ale zapowiadał, że w przyszłym tygodniu wróci do pełnienia wszystkich swoich obowiązków.
Czytaj też:
Lisicki: Trump pokazał, że jest przywódcą. Ziemkiewicz: Oświeceni demokraci pozostali z niedołężnym BidenemCzytaj też:
Biden: Nic nie jest ważniejsze niż jedność