Osiem nazwisk na liście Kaczyńskiego. Wiadomo, kto ma szansę na nominację
Osiem nazwisk znalazło się na razie na liście potencjalnych kandydatów PiS w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Co ciekawe, nie ma na niej żadnej kobiety, choć media spekulowały, że o prezydenturę mogłyby zawalczyć była premier Beata Szydło lub była marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
Jak donosi "Newsweek", kandydatów można podzielić na tych, których trzeba byłoby promować mocniej, ponieważ nie są znani w skali kraju w sposób wystarczających oraz tych, których rozpoznając wszyscy Polacy. Ci pierwsi to: Tobiasz Bocheński (europoseł PiS i były kandydat tej partii na prezydenta Warszawy), Karol Nawrocki (prezes IPN), Zbigniew Bogucki (poseł PiS i były wojewoda) oraz Waldemar Buda (europoseł PiS, były minister rozwoju).
O tym, że w PiS rozważana jest kandydatura Zbigniewa Boguckiego, pisali Cezary Gmyz i Piotr Gociek w rubryce "Dwaj panowie G" w jednym z czerwcowych numerów tygodnika "Do Rzeczy".
Ci, z których zrezygnowano
Druga grupa to z kolei: Mateusz Morawiecki (były premier, wiceprezes partii), Mariusz Błaszczak (były szef MON i wiceprezes partii), Patryk Jaki (europoseł Suwerennej Polski, były wiceminister sprawiedliwości), Przemysław Czarnek (były minister edukacji i nauki). Gazeta przekonuje, że nowych kandydatów raczej nie będzie, choć możliwe, na liście pojawią się jeszcze jedno lub dwa dodatkowe nazwiska.
"Rozważano też inne kandydatury, ale nie zdecydowano się wpisać ich na listę. To np. Kacper Płażyński (poseł PiS z Gdańska), postrzegany jako nadmierny indywidualista. Jego potencjał nie będzie testowany przez ośrodki badania opinii. Podobnie jest z Dominikiem Tarczyńskim (europoseł PiS). Nie jest brany pod uwagę, choć na Nowogrodzkiej dyskutowano o nim. – Głównie to sam Tarczyński starał się lansować siebie – słyszymy od jednego z rozmówców. Tarczyński nie miałby żadnych szans na rozszerzenie elektoratu w II turze, co przypieczętowało skreślenie go z listy potencjalnych kandydatów. – Nie był poważnie traktowany – zaznacza jeden z naszych rozmówców" – czytamy.