Diabelski wynalazek
I właśnie w tym celu postanowili złożyć – i złożyli – w Sejmie projekt ustawy, która obniża nie tylko akcyzę i VAT na paliwa do 8 proc., ale też znosi podatek od sprzedaży detalicznej benzyny i oleju napędowego, co w sumie – jak twierdzą autorzy tego (w ich przekonaniu) iście kopernikańskiego odkrycia – powinno doprowadzić do spadku cen paliw na stacjach o ok. 90 gr. na litrze, a może nawet o całą złotówkę.
No, po prostu rewelacja, nieprawdaż? Polityczne złoto!
„Składamy projekt ustawy, który jest tą różdżką, której nie może znaleźć po raz kolejny Donald Tusk. Jako premier ma narzędzia pozwalające mu, większości parlamentarnej, na obniżenie cen benzyny” – perorował, nie posiadając sią z dumy, poseł PiS Krzysztof Szczucki, podczas konferencji prasowej w Sejmie, dodając: „To są trzy stosunkowo proste narzędzia, które w tej ustawie zostały zastosowane, które od razu, z dniem 1 sierpnia spowodują obniżenie cen benzyny”.
I tylko szkoda – o, jaka szkoda – że PiS, rządząc przez bitych osiem lat, sam wtedy nie zrealizował tego pomysłu – rzecz jasna, przy założeniu, że o równowartość utraconych z tego powodu przez budżet państwa wpływów obniżyłby wydatki tegoż budżetu. Bo tylko wtedy miałoby to sens i przyniosłoby dobry, a może wręcz fantastyczny skutek dla dynamiki rozwoju gospodarczego Polski.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.