Gigantyczne wydatki w trakcie kampanii. "To się nie mieści w głowie"
DoRzeczy.pl: Napisał pan w mediach społecznościowych, że opolski Urząd Marszałkowski wydał ponad 7 mln złotych publicznych środków na promocję w trakcie dwóch kampanii wyborczych w tym roku. O jaką promocję chodzi?
Wojciech Komarzyński: Mając poszlakowe informacje, że Urząd Marszałkowski województwa opolskiego wydaje gigantyczne środki na wszelkiego rodzaju wydarzenia, podczas których dochodzi do promocji konkretnych osób, postanowiłem wykorzystując posiadany mandat radnego bliżej przyjrzeć się sprawie. Uzyskanie informacji i dokumentów trwało naprawdę sporo czasu, ale ostatecznie potwierdziło się to, co przypuszczałem, choć skala przerosła moje wyobrażenie. W bieżącym roku w ciągu zaledwie czterech miesięcy trwających obu kampanii, najpierw do samorządu, następnie do europarlamentu Urząd Marszałkowski skumulował taką ilość wydarzeń i na tak wielką kwotę. To ponad 7 milionów złotych na 359 wydarzeń. Trzeba podkreślić, że w obu wyborach brał udział marszałek województwa Andrzej Buła.
Na jaki imprezy zostały przeznaczone pieniądze?
Oficjalnie były to wydarzenia promujące województwo opolskie, lub wydarzenia okolicznościowe, jednak nie sposób, aby uwadze umknął wątek wszechobecnej promocji osób pełniących publiczne funkcje, a jednocześnie kandydujących w jednych, czy drugich wyborach. Na scenie zawsze były obecne banery z ich nazwiskami, ich przemówienia, uściski dłoni. Podam przykład jednego z nich – to Piknik Wolności, podczas którego transmitowano przemówienie Donalda Tuska. Czy pan sobie wyobraża, co by się działo, gdyby za publiczne środki, dzisiejsza opozycja zorganizowała wydarzenie, na którym z telebimu do uczestników przemawiałby na przykład Jarosław Kaczyński?
Podaje pan też, że wydano ponad milion złotych na koncert, w którym promowani byli politycy PO.
To kolejny przykład, tym razem koncertu z okazji 20-lecia wejścia Polski do Unii Europejskiej, który okazał się publiczną agitacją na rzecz konkretnego kandydata – marszałka Andrzeja Buły z Platformy Obywatelskiej. Koncert nazwany "Schody do wolności" okazał się tak naprawdę schodami do europarlamentu kandydata Platformy Obywatelskiej. Co ciekawe, podczas tego koncertu, który rzeczywiście kosztował blisko 1,2 miliona nie tylko agitowano za tym kandydatem, ale także obrażano ze sceny konkurentów politycznych. W odpowiedzi na moją interwencję, urząd tłumaczył, że było to spowodowane emocjami i sytuacją polityczną w kraju. To się nie mieści w głowie.
Jak wyglądała kwestia spotów promocyjnych, o których pan pisze? Ile dokładnie wydano i na co?
Oficjalnie były to spoty promujące województwo opolskie, jednak dziwnym zbiegiem okoliczności pojawiły się tuż przed wyborami do europarlamentu i zawierały wizerunek oraz nazwisko pana marszałka kandydującego w tych wyborach. To kolejne ćwierć miliona na produkcję i emisja na kanałach ogólnopolskich stacji telewizyjnych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.