"Chcę przeprosić". Włoska zawodniczka zabiera głos po kontrowersyjnej walce
Podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu włoska zawodniczka Angela Carini poddała się po 46 sekundach walki bokserskiej z Imane Khelif. Po szybkiej przerwie w walce, spowodowanej koniecznością poprawienia osłony głowy przez Carini, Khelif zadał potężny prawy sierpowy.
Niemal natychmiast Carini dała znak swojej drużynie i postanowiła nie kontynuować walki, a sędzia przerwał spotkanie, ogłaszając zwycięstwo Khelif. Słychać też było, jak Carini mówi do swojego trenera: "To nie w porządku, to nie w porządku!", po czym natychmiast opuszcza arenę. "The Telegraph" i BBC poinformowały, że Carini miała podejrzenie złamania nosa.
Carini przeprasza
W rozmowie z "Gazzetta dello Sport" Carini przyznała, że zasmucają ją "te wszystkie kontrowersje”, które wybuchły po jej walce. Dodała, że jest jej również przykro z powodu tego, co spotkało Khelif.
– Jeśli MKOl powiedział, że może walczyć, szanuję tę decyzję – powiedziała. Zawodniczka przyznała, że wycofanie się z walki było dojrzałym krokiem, ale wyraziła również żal, że później nie podała ręki Khelifowi.
– To nie było coś, co zamierzałam zrobić. Właściwie, chcę przeprosić ją i wszystkich innych. Byłam zła, bo moje marzenia na igrzyskach olimpijskich poszły z dymem – stwierdziła.
Krytyka ONZ
Krytycznie do decyzji MKOl odniosła się także Specjalna Sprawozdawczyni ONZ ds. przemocy wobec kobiet i dziewcząt. "Angela Carini słusznie postępowała zgodnie ze swoim instynktem i priorytetowo traktowała bezpieczeństwo fizyczne, ale ona i inne zawodniczki nie powinny były być narażone na to fizyczną i psychiczną przemoc ze względu na płeć" – czytamy w oświadczeniu Reem Alsalem.
Minister rodziny i równości szans Eugenia Roccella podkreślił, że "to bardzo niepokojące, że dwie osoby transpłciowe, mężczyźni identyfikujący się jako kobiety, zostały dopuszczone do zawodów boksu kobiet podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu po wykluczeniu z ostatnich zawodów".