"Proces koordynowany z Brukseli". Węgry oburzone decyzją Kijowa
Największy rosyjski eksporter ropy naftowej Łukoil wstrzymał w lipcu dostawy surowca przez Ukrainę po tym, jak władze ukraińskie zakazały mu korzystania z rurociągu Przyjaźń. Następnie Węgry i Słowacja zwróciły się do KE o mediację, wskazując na zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego ich państw. Komisja Europejska nie zgodziła się jednak ze stanowiskiem Budapesztu i Bratysławy i zasugerowała, aby oba państwa wykorzystały wolne przepustowości rurociągu adriatyckiego JANAF w Chorwacji dla dostaw nierosyjskiej ropy.
2 sierpnia Słowacja i Węgry odrzuciły propozycję Komisji Europejskiej dotyczącą zastąpienia utraconych dostaw alternatywną trasą przez Chorwację. Szijjártó stwierdził, że ten kraj nie nadaje się do tranzytu.
Szijjártó: Wina Brukseli
Teraz Minister spraw zagranicznych Węgier ponownie skomentował sprawę wstrzymania tranzytu ropy naftowej przez Ukrainę do jego kraju. Polityk stwierdził, że to unijni decydenci wymusili na Ukrainie ograniczenie przepływu surowca przez ropociąg Przyjaźń.
– Unia Europejska jest bardzo słaba, ale nie na tyle słaba, aby nie była w stanie wpłynąć na kraj kandydujący, jeśli zagrozi on dostawom energii dwóch krajów członkowskich – podkreślił. – Wydarzenia i negocjacje z ostatnich dni utwierdziły mnie w przekonaniu, że jest to proces koordynowany z Brukseli – dodał.
Wcześniej, 30 lipca, minister Peter Szijjarto w swoich mediach społecznościowych udostępnił wpis, w którym bezpośrednio wskazywał na odpowiedzialność Ursuli von der Leyen."Komisja Europejska i Ursula von der Leyen osobiście muszą pilnie przyznać, czy Bruksela zażądała od Kijowa zakazu tranzytu ropy, a jeśli nie, to dlaczego Komisja Europejska nic nie zrobiła przez ten tydzień?" – pytał węgierski minister. "Sankcje nałożone przez Radę Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy nie stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego Słowacji i całej Europy, dlatego ich zniesienie nie jest rozpatrywane" – napisał w mediach społecznościowych.