Mentzen: Szeremeta walczyła z facetem. Cały świat to widział
Julia Szeremeta zdobyła srebrny medal Igrzysk Olimpijskich w Paryżu w boksie w kategorii 57 kg. To pierwszy medal dla polskiego pięściarstwa od 32 lat. Walka Julii Szeremety wywołała nie tylko sportowe emocje. Wszystko za sprawą niejasności wokół jej rywalki. W ubiegłym roku nastąpiła dyskwalifikacja Lin Yu-Ting z mistrzostw świata. Szef organizacji IBA Umar Kremlow stwierdził, że Lin to mężczyzna, a więc nie może stawać do walki z kobietami. Kluczowym czynnikiem miał być wykryty wysoki poziom testosteronu oraz męskie chromosomy XY (taka sama decyzja zapadła wówczas wobec Imane Khelif z Algierii).
Mentzen: Sprawa jest prosta
– Bardzo przykro oglądało się finał Julii Szeremety. Widać było, że walka jest nierówna. Po drugie, komentatorzy nawet słowem nie zająknęli się na temat kontrowersji związanych z walką. A kontrowersją było to, że jest przeciwnik był facetem – mówił w Polsat News Sławomir Mentzen z Konfederacji.
– Dlaczego prezes MKOL mówi, że nie da się sprawdzić, czy ktoś jest kobietą czy mężczyzną? Dlaczego mówi, że zawodnicy będą startowali na podstawie dowodu osobistego, a nie danych medycznych? To jest presja ideologiczna, wytwarzana przez współczesną lewicę – stwierdził. Mentzen ocenia, że lewica ma "obsesję i pustkę intelektualną".
– Sprawa jest prosta. Albo ktoś ma chromosomy XX albo XY. Współczesna lewica mówi, że płeć jest sprawą płynną, że można zmieniać płeć. Konsekwencją tego jest, że można w zasadzie od ręki, w Niemczech na przykład, zmienić płeć. Mówicie, że w parach homoseksualnych rodzą się dzieci, że mężczyzna może urodzić dzieci i później taki szef MKOL-u wyciąga konsekwencje – mówił poseł.
– Przeciwnik Julii Szeremety był mężczyzną. Cały świat widział, że był mężczyzną. Ludzie boją się to powiedzieć w wyniku presji ideologicznej – podsumował Sławomir Mentzen.