"W końcu doczytali kodeks postępowania karego". Woś uderza w prokuraturę
Michał Woś był we wtorek gościem RMF FM. Polityk Suwerennej Polski zapewniał, że tym razem, po skutecznym dostarczeniu zawiadomienia, stawi się w prokuraturze w sprawie Funduszu Sprawiedliwości.
– W końcu gumisie z prokuratury – tak ich nazywam – doczytali kodeks postępowania karego i wiedzą, jak prawidłowo wyznaczać terminy – powiedział.
– Pierwsze wezwanie wysłali mnie po terminie, drugie w ogóle do mnie nie dotarło, nie wysłali wcale. Publicznie mówili, że ścigają mnie policją. Korneluk (prokurator krajowy Dariusz Korneluk – przyp. red.) chodził i mówił, że ściga mnie policją. Jako poseł na Sejm byłem w Warszawie na posiedzeniu Sejmu, a Korneluk w tym czasie wysłał mi policję do domu i nękał moją żonę i rodzinę. W końcu trzecie wezwanie odebrałem i mówiłem, że się stawię. Oczywiście, że się stawię. Nie będę mdlał jak Giertych, który miał 21 terminów, ponad sto wezwań – dodał były wiceminister sprawiedliwości.
Zarzuty dla polityka
Pod koniec czerwca posłowie wyrazili zgodę na uchylenie immunitetu posłowi Michałowi Wosiowi. Wniosek w tej sprawie złożył w Sejmie prokurator generalny i minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Dotyczy on śledztwa Prokuratury Krajowej ws. wydatkowania środków na zakup oprogramowania typu Pegasus ze środków Funduszu Sprawiedliwości, a także wydatkowania środków publicznych na zakup licencji na korzystanie z systemu Pegasus. Według prokuratury, Woś złamał prawo, gdy jako wiceminister sprawiedliwości działał na rzecz przekazania CBA 250 mln zł na zakup oprogramowania.
Przypomnijmy, że Woś, jako wiceminister sprawiedliwości w latach 2017-2018, został upoważniony przez ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę do wykonywania czynności dysponenta Funduszu Sprawiedliwości.