Minister uderza w Tuska. "Powinien zrobić rachunek sumienia"
Donald Tusk planuje, aby ministrowie dokonali wielkiej spowiedzi i wytłumaczyli się z dotychczasowych błędów. Szef rządu chce wręcz udać się do środowisk, które są rozgoryczone jego działaniami, aby ministrowie mogli przedstawić, dlaczego w obecnej polityce jest tyle niedociągnięć.
– Będę oczekiwał od pań i panów ministrów bardzo rzetelnych, uczciwych do bólu prawdziwych miniraportów, w których sprawach czujecie, że nie idzie najlepiej. Bardzo mi zależy na tym, żebyście wszyscy wzięli na swoje barki odpowiedzialność za spotkania i rozmowy trudne. Prawda bywa trudna – mówił premier.
Siekierski zadrwił z Tuska
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski z PSL w zaskakujący sposób odpowiedział na propozycję Tuska. Jego zdaniem szef rządu nie powinien być wyjątkiem i dać dobry przykład.
– Jak wszyscy to wszyscy, premier również powinien zrobić rachunek sumienia. Na Radzie Ministrów jest za mało dyskusji i dialogu, panuje dominacja premiera, ona jest zdecydowanie za duża – powiedział polityk w rozmowie z "Super Expressem". W jego opinii bierze się to z wyjątkowo silnej osobowości premiera.
– Ja chętnie podzielę się z premierem z tym, co zrobiłem, a czego nie zrobiłem, jestem wierzący i z chęcią spowiedzi dokonam – dodał.
Tusk przyznaje się do błędu
W ostatnich dniach premier faktycznie dokonał takiej mini-spowiedzi w związki z podpisem, jaki złożył pod postanowieniem prezydenta w sprawie wyznaczenia sędziego Krzysztofa Wesołowskiego
W środę szerokim echem odbiła się decyzja Donalda Tuska o zaakceptowaniu postanowienia prezydenta Andrzeja Dudy o wyznaczeniu sędziego Sądu Najwyższego Krzysztofa Wesołowskiego na komisarza nadzorującego wybór nowego Prezesa Izby Cywilnej.
Fakt ten ściągnął na premiera krytykę ze strony tej części środowiska sędziowskiego, która kwestionowała zmiany wprowadzone w wymiarze sprawiedliwości przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Jak wynika z ustaleń mediów, decyzja w tej sprawie wywołała również konsternacje i zdziwienie w obozie władzy. Chodzi o to, że sędzia Wesołowski trafił do SN na mocy ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa autorstwa PiS. Do sprawy szef rządu odniósł się podczas środowej konferencji prasowej. Przekonywał, że... nastąpił błąd.