Polska w szoku po akcji służb. "Wstydu nie macie", "wygłodniałe świnie", "ruski mir"
W środę rano służby weszły do domu Roberta Bąkiewicza, byłego szefa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Czynności przeprowadzono też w siedzibie organizacji. Z nieoficjalnych informacji wynika, że działania mają związek z z Marszem Niepodległości z 2018 roku.
Mateusz Marzoch, asystent posła Krzysztofa Bosaka (oraz szef Straży Marszu Niepodległości), również poinformował o wkroczeniu policji. "Dziś o 6:00 rano Policja na polecenie prokuratury zapukała do mojego mieszkania z nakazem przeszukania. Sprawa dotyczy Marszu Niepodległości 2018. Będę informował o rozwoju sprawy" – napisał w serwisie X.
Na oficjalnym koncie Marszu Niepodległości na X pojawił się komentarz do tej sprawy. "Marsz Niepodległości przejdzie, czy to się Tuskowi i jego psom podoba, czy nie! Będzie to wielki, patriotyczny, narodowy i antyrządowy marsz! Żadnej litości dla wrogów polskości z lewackich gabinetów rządowych" – czytamy.
Fala komentarzy. "Tusk wprowadza ruski mir"
Dzisiejsza akcja służb budzi olbrzymie emocje. W internecie są setki komentarzy na temat tych wydarzeń. Większość z nich utrzymana jest w tonie bardzo krytycznym.
Sprawę skomentowali m.in. narodowcy Krzysztof Bosak oraz Robert Winnicki:
"Wstydu nie macie. Państwo dryfuje więc trzeba benzyną podlać ognisko. Stąd najazd bodnarowców na opozycyjne stowarzyszenie. A Marsz Niepodległości jak co roku powinien przejść ulicami Warszawy" – napisał z kolei były premier Mateusz Morawiecki.
"Władza prowadzi konsekwentną mobilizację wyborców PiS (subwencja, wpłaty) i budzi na nowo obywatelskiego ducha prawicy oddolnej (Marsz)" – ocenia z kolei Piotr Trudnowski z Klubu Jagiellońskiego.
Marsz Niepodległości w 2018 r., czyli w stulecie odzyskania niepodległości przez nasz kraj, był rekordowym pod względem frekwencji. Według szacunków policji udział w nim wzięło 250 tysięcy ludzi. Nie doszło do poważniejszych incydentów (oprócz palenia rac czy niszczenia flagi symbolizującej UE).